piątek, 16 listopada 2012

#5 Louis



Muzyka: <KLIK>

_________________________________________

Siedzisz w pokoju, chłodzonym zimnym powietrzem wlatującym przez małe okienko w rogu pokoju. Po twojej twarzy spływają strumienie łez, przez które z wielkim trudem zamykasz oczy. Twoja bluzka jest cała mokra i ubrudzona chusteczkami, które przykryły podłogę dookoła łóżka. Myślisz o tym, dlaczego to robisz…dlaczego tak wyglądasz…dlaczego po raz kolejny zawiodła cie osoba najbliższa.
Trzy dni temu była wasza rocznica…Poszłaś tam wręczyć mu niewielki prezent, który miał tylko podsumować ten wspaniały dzień. Uchyliłaś lekko drzwi i zobaczyłaś w nich swojego chłopaka obściskującego się z inną dziewczyną Przerażona upuściłaś małe pudełeczko, na co oni odskoczyli od siebie. Wybiegłaś najszybciej jak tylko mogłaś. Przysiadłaś na jednej z drewnianych ławek, czując jak twoje słone łzy zlewają się z deszczem dudniącym o puste ulice Londynu. To wszystko doprowadziło właśnie do tego…że siedzisz tu użalając się nad sobą z chęcią zniknięcia. Ułamek sekundy, jeden chłopak i jedna dziewczyna wywróciła twoje życie do góry nogami. Każde wspomnienie związane z chłopakiem bolało cie gorzej niż wcześniej. Wszystkie wysyłane sms, przychodzenie pod dom, próba skontaktowania się wydzwanianiem…utrudniało ci pozbieranie się jeszcze bardziej.

Siedzisz już tak przez trzy dni. Nic nie jesz, nie pijesz, nie wychodzisz do ludzi jakbyś myślała że to ci pomorze zapomnieć o wszystkim. Cisze przerywa delikatne pukanie do drzwi. Chwiejnym krokiem podchodzisz i lekko je uchylasz. Stoi w nich brunet z lekkim grymasem na twarzy. Niechętnie wpuszczasz go do środka i ponownie wtulasz się w ciepłą kołdrę.
-Wiem o wszystkim…
-Zdążyłam się domyśleć…- rzuciłaś i odwróciłaś wzrok od chłopaka. Siada naprzeciwko i chwyta twoją dłoń. Delikatnie przejechał palcem po twoim nadgarstku po czym złożył na nim słodki pocałunek. Czując jego ciepły dotyk zaczęłaś zalewać się łzami jeszcze bardziej.
-Louis…Co jest ze mną nie tak ? Jestem brzydka, gruba, głupia…? Błagam powiedz mi.
-Co ty gadasz ?! Jesteś idealna, nie wygłupiaj się. Jego strata.
-Mówisz tak, bo jesteś moim przyjacielem- opuszczasz wzrok i wpatrujesz się w podłogę, na którą spadają pojedyncze łzy.
-Błagam cie, długo tak zamierzasz ?!- wstał, zamkną okno i uklękną na podłodze wlepiając swoje błekitne oczy w twoją napuchniętą od płaczu twarz. Widząc jego zabawną minę wybuchasz śmiechem. Pomaga ci wstać, zdejmując powoli z twojego ciała kołdrę. Stoisz przed nim w mokrej koszulce i niedbale związanych włosach. On delikatnie chwyta cie za dłoń. Twoje ciało przeszywa dreszcz. Zawsze byliście blisko jako przyjaciele, a teraz masz wrażenie że chłopak czeka na jakiś krok.
-Tomlinson…Co ty robisz...?- nie odpowiada. Wciąż wpatruje się w ruchy swoich dłoni, które ocieplają twoje nadgarstki. W końcu obejmuje cie w pasie i delikatnie przysuwa do siebie. Stoicie tak blisko siebie…Czujesz jego ciepły oddech, odczuwasz jego szybkie bicie serca. Delikatnie unosisz głowę i patrzysz prosto w zaszklone oczy chłopaka- Coś się stało ? Wyglądasz tak jakbyś zaraz miał ryczeć…
-Nie mogę uwierzyć, ze tyle czekałem na ten moment…- jego łza opada na twój siny policzek. Czujesz jak stres paraliżuje cie od środka. Myślałaś że zaraz odejdzie, wybuchnie śmiechem krzycząc ‘szkoda, że nie widziałaś swojej twarzy’…ale taksie nie stało.
Odsłania drżącą dłonią pojedyncze kosmyki twoich włosów i unosi twoją brodę ku górze. Wspinasz się na palce i składasz na jego ustach delikatny, ciepły, pełen podziękowania pocałunek.
Trwacie tak długo, masz wrażenie że wieczność. Czujesz się dziwnie, ale z drugiej strony…lepiej. Kiedy odciągacie się od siebie on wtula się mocno w twoje drobne ciało. Czujesz jak jego łzy, powoli spływają po twojej koszulce. Nie przeszkadza ci to. Jedynie wtulasz się w niego jeszcze mocniej, zapominając o całej rzeczywistości która was otacza.

środa, 14 listopada 2012

#4 Zayn

Mjuzik ;  <KLIK>

_______________________________________

Dni mijają, jeden po drugim. Teraz tak właściwie liczy się dla ciebie każda 
sekunda. Zamknięta w czterech białych ścianach czekasz na śmierć, która może przyjść nawet teraz. Na samą myśl, że niedługo będziesz mogła pomarzyć tylko o ciepłym głosie chłopaka i jego pełnych ustach, przechodzi cie dreszcz. Wszyscy opłakują cie, mimo że jesteś wciąż wśród żywych osób. Sprawia ci to ból, ponieważ masz wrażenie że twoja obecność jest teraz zbędna. Każdy od pewnego czasu uczy żyć się bez ciebie...każdy, prócz niego. On przychodzi do ciebie codziennie ze świeżym bukietem kwiatów, opowiada, śpiewa, uśmiecha się do ciebie...
Martwisz się o niego. Próbuje zamaskować to jak cierpi, ale przecież nie jesteś ślepa, tylko chora. Jego napuchnięta twarz od łez, czerwone oczy, podrapane ręce mówią same za siebie. Codziennie mówi ci jak bardzo cie kocha i, ze nigdy cie nie opuści...Wiedząc, że zaraz przeżyjecie najgorszy etap związku- rozstanie. On zostanie, ale ty odejdziesz. Zaśniesz i więcej się nie obudzisz.
Jak co dzień zawitał w szpitalu. Delikatnie uchylając drzwi wszedł do środka. Spanikowany rzucił kwiaty na puste łóżko i zaczął rozglądać się dookoła. Łzy zaczęły strumieniami spływać po jego policzkach. Ty jakby nigdy nic wychodzisz z łazienki i chwiejnym krokiem wchodzisz do pomieszczenia, gdzie czekał na ciebie mulat. Widząc cie, podbiega i mocno przyciąga do siebie. Jego łzy spływają po twojej koszuli, nie jest to dla ciebie problem. Odrywasz się od chłopaka i patrzysz na niego pytająco.
-Myślałem...
-Że umarłam- chłopak spojrzał głęboko w twoje oczy i złożył delikatny pocałunek na twoich ustach.
-Nawet tak nie mów...- posadził cie na łóżko i chwycił za drżącą dłoń. Siedzieliście tak przed sobą wpatrując się w podłogę. Cisza cie przerasta...na co dzień masz jej teraz za dużo.
-Zayn...Obiecaj mi coś...
-Czego tylko zechcesz.
-Obiecaj mi, że kiedy umrę będziesz żył dalej. Normalnie i jak każdy człowiek.
-Przestań, proszę cie...
-To ja cie proszę...Obiecaj mi to...
-Nie mogę...- chłopak płakał jak małe dziecko. Pierwszy raz odkąd trafiłaś do szpitala okazał jakieś emocje. Przytuliłaś się do niego i nie wypuszczałaś z uścisku. Czułaś jego ciepło, którego od pewnego czasu zaczyna ci brakować. Kiedy cie nie będzie...Zostawisz to wszystko. Rodzinę, przyjaciół, Malika...No właśnie. Co z nim dalej będzie ? Masz wrażenie, że stanowisz jego grunt. Jeśli znikniesz, zniknie też pewna część jego życia. Nie masz o sobie wyższego zdania...Po prostu wiesz, że bardzo cie kocha. Zdajesz sobie sprawę, że zrobiłby wszystko żebyś została z nim na dłużej...tyle, ze jest to niemożliwe.

Pewnego dnia, leżałaś przykryta po uszy kołdrą czując jak chłód przeszywa twoje ciało. Chłopak wtargnął bez uprzedzenia do pomieszczenia i popatrzył na ciebie cały zapłakany. Leżałaś bez ruchu, bez sensu wpatrując się w drewniane krzesełko stojące w rogu pomieszczenia.
-Zayn...- szepczesz drżącym głosem, po czym zakrywasz się kołdrą jeszcze bardziej.
-Wiem...- siada naprzeciwko i chwyta cie za siną dłoń. Delikatnie całuje w nadgarstek i odwraca wzrok. Nie chce żebyś widziała go takiego...rozsypanego. Po pewnym czasie patrzy na ciebie czerwonymi oczami, przełykając głośno ślinę...- Obiecasz mi coś ?
-Czego tylko zechcesz.
-Obiecaj mi...że nie zaśniesz- siadasz naprzeciwko niego i ten ostatni raz, mocno wtulasz w jego bezbronne ciało.
-Muszę...- szepczesz mu na ucho, po czym ponownie układasz głowę na miękkich poduszkach- Pamiętaj ze bardzo cie kocham...dobrze ?
-Dobrze...- patrzy w ścianę i nie potrafi zrozumieć 'dlaczego' z takim spokojem czekasz na śmierć. Nie jesteś już w stanie mu tego wytłumaczyć. Chłód przeszywa całe twoje ciało, sprawiając, że nie jesteś w stanie drgnąć nawet na chwilę. Leżysz...po prostu czekasz.
Zmęczony tym wszystkim przez przypadek usnął...tak samo jak ty. Bolało cie to, ze kiedy się obudzi zobaczy cie martwą...ale kiedyś musiało do tego dojść. Wczoraj, dzisiaj, jutro, to nie ma znaczenia. Im szybciej będzie to miał za sobą, tym szybciej pozbiera się i poukłada na nowo.

Delikatnie szturcha twoje ciało, ale ty nie odpowiadasz. Krzyczy, płacze, obwinia się ze zmęczenie. Louis wchodzi i pomaga mu wyjść, sam krztusząc się łzami. Ukochany wyrywa się z jego objęć i ponownie podbiega w twoją stronę. Tym razem wkraczają lekarze...tym razem Zayn musiałwyjść. Klęczał na środku korytarza i zakrywając twarz dłońmi, głośno płakał. Ludzie patrzyli na niego i także płakali. Ze wzruszenia ? Z tęsknoty ? Nie wiadomo. 
Jest ci przykro...przykro ze tak to się skończyło. Nie miałaś na to wpływu. Dałabyś wszystko za jeszcze jedną sekundę z nim...mimo że dobrze wiesz, ze to już niemożliwe. Poczekasz na niego...Masz czas.