niedziela, 30 grudnia 2012

#6 Harry


Muzyka: <KILK>

_________________________________________________

Szłaś prosto przed siebie nie zważając na ludzi, którzy co chwila spoglądali na ciebie pytająco. Krople deszczu opadały na twoje barki, powoli spływając na ziemie. Czułaś się jak marionetka. Ktoś szarpał za sznurki mówiąc co powinnaś zrobić i jak się zachować. Mimo, że próbowałaś to wszystko z siebie zdjąć, to trzyma się ciebie cholernie mocno. Dlatego uciekasz ? Być może. Ktoś mógłby bez problemu zapisać na kartce osoby, które istnieją w twoim życiu. Może byłaby to jedna osoba ? Osoba, a dokładniej chłopak. On. Jest przy tobie, zawsze i wszędzie. Wiesz, że możesz na niego liczyć, powiedzieć dosłownie o wszystkim, wypłakać się, ale także śmiać i cieszyć się tym…że macie siebie.
Oczywiście. Wszystko musiałaś…zepsuć. Wiedziałaś, że tak idealnie nigdy być nie może. On ma sławę, fanów- to dla ciebie nieznany świat. Nigdy nie chciałaś wchodzić mu w drogę, ale tym razem nie będziesz miała wyboru. Sumienie wręcz zabija cie od środka. Dzisiaj dasz radę. Dzisiaj oprzesz się jego głębokim zielonym oczom. Wierzysz w to, tłumacząc sobie że powiesz mu prawdę jedynie dla jego dobra…waszego dobra.
Wzięłaś głęboki wdech i podbiegłaś do drzwi chłopaka. Delikatnie zapukałaś, nie czekając wiele na odpowiedź.
-[T.I]…- wyszeptał i wciągną cie do środka- Szybko zdejmuj te wszystkie ubrania, jestem cała mokra…- faktycznie, z twoich ubrań kapała ciurkiem woda. Widząc to posłusznie ściągnęłaś przemoczoną kurtkę i weszłaś w głąb mieszkania.
-Harry…
-Zniknęłaś na parę dni. Odchodziłem od zmysłów ! Gdzie ty byłaś ?!
-Przepraszam.
-Ja…Tez przepraszam, dobrze że jesteś- przyciągną cie do siebie, głęboko spoglądając w oczy.  
-Musimy porozmawiać.
-Nie teraz…- przejechał palcem po twoim policzku, ocierając łzy które napływały ci do oczu. W pewnym momencie spróbował się do ciebie…zbliżyć…ale wtedy cos w tobie pękło. Odepchnęłaś go od siebie chowając twarz w dłonie.
-Przestań ! Przestań być taki idealny, taki troskliwy, taki potrzebny, taki…- krzyczałaś co chwila dławiąc się łzami- Musimy się rozstać.
-Dlaczego ?!
-Zdradziłam cie…Harry…zdradziłam…Zanim jednak wyjdziesz, błagam wysłuchaj mnie.
-Nie mamy o czym rozmawiać- spojrzał na ciebie ten ostatni raz i wyszedł z hukiem zamykając drzwi. Zapłakana oparłaś się o ścianę, pozwalając by twoje łzy spływały swobodnie na podłogę. Miałaś mu powiedzieć i poczuć się lepiej, a co masz w zamian ? Złamane serce. To nie musiało się tak skończyć…a jednak.
-Cholera !- krzyknęłaś i rzuciłaś telefonem o podłogę.
To koniec. Jak dalej będziesz żyła ?! Inni maja rodzinę, bliskie osoby, przyjaciół, a ty miałaś tylko jego.

*Parę dni później*

Nie próbujesz go szukać. Wiesz, ze odszedł i nigdy nie wróci…bo niby po co miałyby cie zobaczyć ? Zmarnowałaś mu dwa lata życia, czas który kiedyś wydawał się tak szybko gnać bez opamiętania, a przede wszystkim zniszczyłaś wasz związek. Przypomniało ci się jak rozmawialiście o planach na przyszłość- dom, rodzina. Chciałaś zapewnić sobie cos, czego w dzieciństwie nigdy nie dostałaś. Rodzice rozwiedli się kiedy miałaś 3 lata, zostawiając cie samą. Zwyczajnie samą. Dla twojego dobra ? Nie- dla swojej wygody.

Siedziałaś na dachu wieżowca, spuszczając nogi w dół. Rozkoszowałaś się zimnym wiatrem który rozwiewał twoje włosy na wszystkie możliwe strony. Puściłaś w telefonie swoja ulubiona piosenkę, ciesząc się jak małe dziecko każdym jej dźwiękiem. Spojrzałaś w dół i dostrzegłaś mnóstwo ludzi którzy zebrali się u stóp budynku. Było im ciebie szkoda ? Śmieszne, ale nie. Chcieli zwyczajne zaspokoić swoją ciekawość- skoczysz, a może nie ?
-[T.I]…- krzykną ktoś za tobą. Uśmiechnięta odwróciłaś się do tyłu i ujrzałaś Stylesa. Nie wyglądał najlepiej. Jego twarz była napuchnięta od płaczu, ręce całe pocięte, a włosy jakby…matowe.
-Harry ?
-Nie rób tego. Wybaczam ci. Zostań. Zostań dla mnie.
-Niektórzy zostają, niektórzy odchodzą, a jeszcze inni znikają z nadzieja że nikt o nich nie będzie pamiętał- mówiłaś ciągle uśmiechnięta, tak jakby bawiła cie ta sytuacja. Chłopak nie był zadowolony- płakał jak małe dziecko.
-Zostań, błagam. To nic, popełniamy błędy. Błagam !
-Tu mi dobrze Harry. Dasz sobie radę ze mną, czy beze mnie…
-Dlaczego mi to robisz ?!
-Nie chcę cie skrzywdzić- muzyka wciąż rozbrzmiewała, wiatr wciąż rozwiewał twoje włosy, a twój uśmiech…on także pozostał- wyglądałaś tak pięknie.
-Nie skrzywdzisz, ja ciebie też nie. Prosze…- wyszeptał upadając przed tobą na kolana.
-Pamiętaj, ze bardzo cie kochałam, dobrze Styles ? 
-Zostań ! Proszę !
-Jesteś niesamowity. Dobranoc kochanie- pomachałaś do niego zadowolona i zwyczajnie…skoczyłaś. Wiesz, ze teraz mu będzie łatwiej…tak jak tobie. Kiedyś się spotkacie, macie na to czas. Zaczniecie wszystko od nowa, tak jak chcieliście. Będzie wspaniale.
Teraz zaśniesz, ale to nic. Od dzisiaj będzie dużo lepiej, a mimo że kartka pozostanie pusta, w twoim sercu zapełni ją spis niesamowitych wspomnień.

piątek, 16 listopada 2012

#5 Louis



Muzyka: <KLIK>

_________________________________________

Siedzisz w pokoju, chłodzonym zimnym powietrzem wlatującym przez małe okienko w rogu pokoju. Po twojej twarzy spływają strumienie łez, przez które z wielkim trudem zamykasz oczy. Twoja bluzka jest cała mokra i ubrudzona chusteczkami, które przykryły podłogę dookoła łóżka. Myślisz o tym, dlaczego to robisz…dlaczego tak wyglądasz…dlaczego po raz kolejny zawiodła cie osoba najbliższa.
Trzy dni temu była wasza rocznica…Poszłaś tam wręczyć mu niewielki prezent, który miał tylko podsumować ten wspaniały dzień. Uchyliłaś lekko drzwi i zobaczyłaś w nich swojego chłopaka obściskującego się z inną dziewczyną Przerażona upuściłaś małe pudełeczko, na co oni odskoczyli od siebie. Wybiegłaś najszybciej jak tylko mogłaś. Przysiadłaś na jednej z drewnianych ławek, czując jak twoje słone łzy zlewają się z deszczem dudniącym o puste ulice Londynu. To wszystko doprowadziło właśnie do tego…że siedzisz tu użalając się nad sobą z chęcią zniknięcia. Ułamek sekundy, jeden chłopak i jedna dziewczyna wywróciła twoje życie do góry nogami. Każde wspomnienie związane z chłopakiem bolało cie gorzej niż wcześniej. Wszystkie wysyłane sms, przychodzenie pod dom, próba skontaktowania się wydzwanianiem…utrudniało ci pozbieranie się jeszcze bardziej.

Siedzisz już tak przez trzy dni. Nic nie jesz, nie pijesz, nie wychodzisz do ludzi jakbyś myślała że to ci pomorze zapomnieć o wszystkim. Cisze przerywa delikatne pukanie do drzwi. Chwiejnym krokiem podchodzisz i lekko je uchylasz. Stoi w nich brunet z lekkim grymasem na twarzy. Niechętnie wpuszczasz go do środka i ponownie wtulasz się w ciepłą kołdrę.
-Wiem o wszystkim…
-Zdążyłam się domyśleć…- rzuciłaś i odwróciłaś wzrok od chłopaka. Siada naprzeciwko i chwyta twoją dłoń. Delikatnie przejechał palcem po twoim nadgarstku po czym złożył na nim słodki pocałunek. Czując jego ciepły dotyk zaczęłaś zalewać się łzami jeszcze bardziej.
-Louis…Co jest ze mną nie tak ? Jestem brzydka, gruba, głupia…? Błagam powiedz mi.
-Co ty gadasz ?! Jesteś idealna, nie wygłupiaj się. Jego strata.
-Mówisz tak, bo jesteś moim przyjacielem- opuszczasz wzrok i wpatrujesz się w podłogę, na którą spadają pojedyncze łzy.
-Błagam cie, długo tak zamierzasz ?!- wstał, zamkną okno i uklękną na podłodze wlepiając swoje błekitne oczy w twoją napuchniętą od płaczu twarz. Widząc jego zabawną minę wybuchasz śmiechem. Pomaga ci wstać, zdejmując powoli z twojego ciała kołdrę. Stoisz przed nim w mokrej koszulce i niedbale związanych włosach. On delikatnie chwyta cie za dłoń. Twoje ciało przeszywa dreszcz. Zawsze byliście blisko jako przyjaciele, a teraz masz wrażenie że chłopak czeka na jakiś krok.
-Tomlinson…Co ty robisz...?- nie odpowiada. Wciąż wpatruje się w ruchy swoich dłoni, które ocieplają twoje nadgarstki. W końcu obejmuje cie w pasie i delikatnie przysuwa do siebie. Stoicie tak blisko siebie…Czujesz jego ciepły oddech, odczuwasz jego szybkie bicie serca. Delikatnie unosisz głowę i patrzysz prosto w zaszklone oczy chłopaka- Coś się stało ? Wyglądasz tak jakbyś zaraz miał ryczeć…
-Nie mogę uwierzyć, ze tyle czekałem na ten moment…- jego łza opada na twój siny policzek. Czujesz jak stres paraliżuje cie od środka. Myślałaś że zaraz odejdzie, wybuchnie śmiechem krzycząc ‘szkoda, że nie widziałaś swojej twarzy’…ale taksie nie stało.
Odsłania drżącą dłonią pojedyncze kosmyki twoich włosów i unosi twoją brodę ku górze. Wspinasz się na palce i składasz na jego ustach delikatny, ciepły, pełen podziękowania pocałunek.
Trwacie tak długo, masz wrażenie że wieczność. Czujesz się dziwnie, ale z drugiej strony…lepiej. Kiedy odciągacie się od siebie on wtula się mocno w twoje drobne ciało. Czujesz jak jego łzy, powoli spływają po twojej koszulce. Nie przeszkadza ci to. Jedynie wtulasz się w niego jeszcze mocniej, zapominając o całej rzeczywistości która was otacza.

środa, 14 listopada 2012

#4 Zayn

Mjuzik ;  <KLIK>

_______________________________________

Dni mijają, jeden po drugim. Teraz tak właściwie liczy się dla ciebie każda 
sekunda. Zamknięta w czterech białych ścianach czekasz na śmierć, która może przyjść nawet teraz. Na samą myśl, że niedługo będziesz mogła pomarzyć tylko o ciepłym głosie chłopaka i jego pełnych ustach, przechodzi cie dreszcz. Wszyscy opłakują cie, mimo że jesteś wciąż wśród żywych osób. Sprawia ci to ból, ponieważ masz wrażenie że twoja obecność jest teraz zbędna. Każdy od pewnego czasu uczy żyć się bez ciebie...każdy, prócz niego. On przychodzi do ciebie codziennie ze świeżym bukietem kwiatów, opowiada, śpiewa, uśmiecha się do ciebie...
Martwisz się o niego. Próbuje zamaskować to jak cierpi, ale przecież nie jesteś ślepa, tylko chora. Jego napuchnięta twarz od łez, czerwone oczy, podrapane ręce mówią same za siebie. Codziennie mówi ci jak bardzo cie kocha i, ze nigdy cie nie opuści...Wiedząc, że zaraz przeżyjecie najgorszy etap związku- rozstanie. On zostanie, ale ty odejdziesz. Zaśniesz i więcej się nie obudzisz.
Jak co dzień zawitał w szpitalu. Delikatnie uchylając drzwi wszedł do środka. Spanikowany rzucił kwiaty na puste łóżko i zaczął rozglądać się dookoła. Łzy zaczęły strumieniami spływać po jego policzkach. Ty jakby nigdy nic wychodzisz z łazienki i chwiejnym krokiem wchodzisz do pomieszczenia, gdzie czekał na ciebie mulat. Widząc cie, podbiega i mocno przyciąga do siebie. Jego łzy spływają po twojej koszuli, nie jest to dla ciebie problem. Odrywasz się od chłopaka i patrzysz na niego pytająco.
-Myślałem...
-Że umarłam- chłopak spojrzał głęboko w twoje oczy i złożył delikatny pocałunek na twoich ustach.
-Nawet tak nie mów...- posadził cie na łóżko i chwycił za drżącą dłoń. Siedzieliście tak przed sobą wpatrując się w podłogę. Cisza cie przerasta...na co dzień masz jej teraz za dużo.
-Zayn...Obiecaj mi coś...
-Czego tylko zechcesz.
-Obiecaj mi, że kiedy umrę będziesz żył dalej. Normalnie i jak każdy człowiek.
-Przestań, proszę cie...
-To ja cie proszę...Obiecaj mi to...
-Nie mogę...- chłopak płakał jak małe dziecko. Pierwszy raz odkąd trafiłaś do szpitala okazał jakieś emocje. Przytuliłaś się do niego i nie wypuszczałaś z uścisku. Czułaś jego ciepło, którego od pewnego czasu zaczyna ci brakować. Kiedy cie nie będzie...Zostawisz to wszystko. Rodzinę, przyjaciół, Malika...No właśnie. Co z nim dalej będzie ? Masz wrażenie, że stanowisz jego grunt. Jeśli znikniesz, zniknie też pewna część jego życia. Nie masz o sobie wyższego zdania...Po prostu wiesz, że bardzo cie kocha. Zdajesz sobie sprawę, że zrobiłby wszystko żebyś została z nim na dłużej...tyle, ze jest to niemożliwe.

Pewnego dnia, leżałaś przykryta po uszy kołdrą czując jak chłód przeszywa twoje ciało. Chłopak wtargnął bez uprzedzenia do pomieszczenia i popatrzył na ciebie cały zapłakany. Leżałaś bez ruchu, bez sensu wpatrując się w drewniane krzesełko stojące w rogu pomieszczenia.
-Zayn...- szepczesz drżącym głosem, po czym zakrywasz się kołdrą jeszcze bardziej.
-Wiem...- siada naprzeciwko i chwyta cie za siną dłoń. Delikatnie całuje w nadgarstek i odwraca wzrok. Nie chce żebyś widziała go takiego...rozsypanego. Po pewnym czasie patrzy na ciebie czerwonymi oczami, przełykając głośno ślinę...- Obiecasz mi coś ?
-Czego tylko zechcesz.
-Obiecaj mi...że nie zaśniesz- siadasz naprzeciwko niego i ten ostatni raz, mocno wtulasz w jego bezbronne ciało.
-Muszę...- szepczesz mu na ucho, po czym ponownie układasz głowę na miękkich poduszkach- Pamiętaj ze bardzo cie kocham...dobrze ?
-Dobrze...- patrzy w ścianę i nie potrafi zrozumieć 'dlaczego' z takim spokojem czekasz na śmierć. Nie jesteś już w stanie mu tego wytłumaczyć. Chłód przeszywa całe twoje ciało, sprawiając, że nie jesteś w stanie drgnąć nawet na chwilę. Leżysz...po prostu czekasz.
Zmęczony tym wszystkim przez przypadek usnął...tak samo jak ty. Bolało cie to, ze kiedy się obudzi zobaczy cie martwą...ale kiedyś musiało do tego dojść. Wczoraj, dzisiaj, jutro, to nie ma znaczenia. Im szybciej będzie to miał za sobą, tym szybciej pozbiera się i poukłada na nowo.

Delikatnie szturcha twoje ciało, ale ty nie odpowiadasz. Krzyczy, płacze, obwinia się ze zmęczenie. Louis wchodzi i pomaga mu wyjść, sam krztusząc się łzami. Ukochany wyrywa się z jego objęć i ponownie podbiega w twoją stronę. Tym razem wkraczają lekarze...tym razem Zayn musiałwyjść. Klęczał na środku korytarza i zakrywając twarz dłońmi, głośno płakał. Ludzie patrzyli na niego i także płakali. Ze wzruszenia ? Z tęsknoty ? Nie wiadomo. 
Jest ci przykro...przykro ze tak to się skończyło. Nie miałaś na to wpływu. Dałabyś wszystko za jeszcze jedną sekundę z nim...mimo że dobrze wiesz, ze to już niemożliwe. Poczekasz na niego...Masz czas.

piątek, 19 października 2012

#3 Niall


Muzyka: <KLIK>
___________________________________________________

Próbujesz otworzyć oczy, jednak nie jesteś w stanie. Pierwszy raz codzienna czynność sprawia ci taki trud. Dookoła panuje cisza, słyszysz jedynie pojedynczy pisk maszyny stojącej gdzieś niedaleko ciebie. Czujesz chłód, nie możesz przypomnieć sobie co się stało. Na początku wydaje ci się, że umarłaś, jednak kiedy słyszysz otwierające się drzwi i głośny płacz kobiety, zdajesz sobie sprawę że jesteś wśród żywych. Cała ta sytuacja jest dla ciebie dość niezrozumiała. Kobieta płacze, wręcz krzyczy, próbuje cię obudzić jednak ty nie jesteś wstanie nawet drgnąć. Nagle nastaje cisza...Wydaje ci się, że jesteś sama jednak jest inaczej. Nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego, ze towarzyszy ci ktoś jeszcze...on. Łapie cie za rękę i ciepło całuje w nadgarstek. Mimo, że uścisk powoli maleje, już wiesz kim jest nieznajomy...Przypomina ci się wszystko, każdy malutki szczegół, każda sekunda.
Tego wieczoru jechaliście do domu. Blondyn jak zwykle siedział za kierownicą, zabawiając cie na różne sposoby. Co chwila głęboko spoglądał w twoje oczy, ciesząc się nimi. Powoli zaczęło cie to denerwować, dlatego poprosiłaś żeby skupił się na drodze...Zapewniał cie, że jest dorosły i opanowany. Resztę drogi spędziliście w ciszy. Chciał to przerwać, popatrzył na ciebie i delikatnie pocałował w policzek. Potem wszystko się zmieniło. Usłyszałaś głośny pisk opon i wielki huk. Przez rozbitą szybę przedostawały się zimne krople deszczu chłodzące twoje ciało. Zanim udzielono wam pomocy, minęło trochę czasu. Chłopak próbował cie obudzić, moczył twoją koszulkę łzami. Chciałaś mu powiedzieć, ze wszystko jest w porządku jednak nawet to było dla ciebie wielkim ciężarem.
Otwierasz powoli oczy. Czujesz jak przepełnione są łzami, których nabywa coraz więcej i więcej. Patrzysz w sufit, rażący twoje oczy bielą. Słyszysz dudniący za oknem deszcz i ciche jęki chłopaka. Powoli odwracasz głowę w jego stronę i zamarzasz. Chłopak leży bez ruchu patrząc na ciebie czerwonymi od płaczu oczami.
-Przepraszam...- szepcze, po czym delikatnie łapie cie za rękę. Nie wypuszcza jej z uścisku, cały czas patrzysz na niego i uśmiechasz się przez łzy.
-To nie twoja wina...- nie potrafisz przestać płakać, chcesz wstać, wtulić się w Horana, który tak naprawdę jest na skraju wytrzymania. Nie martwi się jedynie o siebie, ale także o ciebie. Boi się, ze zmarnował ci życie, ze to wszystko przerosło także ciebie. Widzisz to. Nagle zaczyna się dusić, a maszyna jakby szaleje. Do pokoju wbiega mnóstwo lekarzy, próbujących dać chłopakowi życie. Mimo, ze umiera, nie odwraca od ciebie wzroku, nie puszcza twojej dłoni. Pisk maszyny krzywdzi twoje uszy, widok zmrużających się powiek blondyna przyprawia cie o dreszcze. Jesteś bezradna.
-Zróbcie coś do cholery !- lekarze nie reagują na twoje krzyki. Z rezygnacją zakrywają twarz chłopaka białym jak ściany prześcieradłem. Odwracasz wzrok i płaczesz. Na twoich oczach umiera, najbliższa i najważniejsza osoba twojego życia. Był dla ciebie cenniejszy niż tlen, ważniejszy niż rodzina i przyjaciele. Jego każdy uśmiech sprawiał, że chciało ci się żyć...wiedziałaś, ze możesz mieć go dla siebie...
Teraz nagle odchodzi i nie wróci. Zobaczycie się, ale dopiero za jakiś czas. Mimo, że nie ma go od paru minut, ty już czujesz jak tęsknota zabija cie od środka. Odwracasz, się...Nie chcesz na niego patrzeć, a raczej na jego obezwładnione ciało.
Próbujesz się uspokoić, jednak kiepsko ci to idzie. Słyszysz otwierające się drzwi. Przed twoimi oczami staje brunet...Styles. Uśmiecha się do ciebie, jednak jego napuchnięta twarz od płaczu, zdradziła nawet chłopaka. Dalej nie patrząc na Horana, drżącą ręką sięgasz do jego łóżka. Chwytasz jego chłodną, siną dłoń i nie puszczasz. Nie zamierzasz.

#2 Liam


Stoisz tam i nie możesz uwierzyć, że to wszystko się dzieje. Twoje gardło nie jest w stanie wykrzyczeć już ani jednego słowa, a jednak dajesz z siebie wszystko. Dzisiaj w końcu miało spełnić się twoje największe, z najpiękniejszych marzeń. Miałaś po raz pierwszy okazję zobaczyć chłopców, zaśpiewać razem z nimi, dać ponieść się rytmom ich piosenek. Twoje serce bije dwa razy szybciej, a ręce trzęsą się jeszcze bardziej niż kiedykolwiek w życiu. Stojąca obok ciebie przyjaciółka wmawia ci, że to wszystko sen...Jednak to wszystko naprawdę miało miejsce właśnie tu i teraz. Fanki wymachują plakatami i płaczą. Ty nie jesteś wstanie uronić nawet jednej łzy. Zbyt bardzo cieszysz się na ten dzień. Stoisz pod samą sceną i krzyczysz najgłośniej jak potrafisz. Nie możesz się na niczym skupić. Może twoja przyjaciółka ma racje...Może to zbyt piękne, żeby było prawdziwe ? Nawet jeśli tak jest, chcesz żeby wszystko zakończyło się po twojej myśli. Machasz wielkim plakatem, który już parę tygodni temu zrobiłaś specjalnie na ten dzień.
Kiedy na ekranie pojawia się krótki materiał o ich zespole, twoje serce zwalnia...jednak kiedy na scenę wybiegają chłopcy masz wrażenie, ze przestało bić. Pisk fanek zagłusza twoje myśli. Wszyscy kołyszą się, a ty stoisz i patrzysz na bruneta poruszającego się tuż przed tobą. Przyjaciółka próbuje wyciągnąć cie z transu, ale ty wciąż tkwisz bez ruchu. Payne macha uśmiechnięty do wszystkich fanek.  
Spojrzał na ciebie i zaniemówił. Uśmiechasz się do niego, a on tak jak ty przed chwilą nie jest w stanie zrobić jednego prostego kroku.
-Liam !- Niall śmieje się i pcha bruneta na środek sceny. Śpiewa solówkę i szuka czegoś wzrokiem. 
Machasz do chłopców i śpiewasz ich piosenki najgłośniej jak tylko potrafisz. Zapominasz o tysiącach innych fanek, o tym że nie słyszą cie ani nie widzą. Fakt, że to wszystko za parę minut się kończy sprawia ci ogromny ból. Najchętniej zamieszkałabyś pod tą sceną...To chore, ale ma dla ciebie sens.
Na ekranie wyświetlały się różne pytania, ty w tym czasie usuwałaś wszystkie zdjęcia z aparatu, by móc nagrać jeszcze końcówkę koncertu. Nagle zapada cisza...Przyjaciółka szturcha cie i szepcze coś na ucho, jednak przez zatkane uczy nie słyszysz nawet jednego marnego słowa. W końcu nie wytrzymujesz i zdenerwowana odrywasz wzrok od ekranu aparatu.
Stoi przed tobą brunet uśmiechnięty od uch do ucha.
-Cześć...- próbujesz wymusić uśmiech, jednak strach paraliżuje cie od środka. Czujesz na sobie wzrok wszystkich fanek...nawet chłopców, którzy nawołują żartobliwie "kochasia".
-Hej...- chwyta twoją drżącą rękę i wyciąga z kieszeni długopis. Pisze coś na niej i puszczając do ciebie oczko, odbiega. Jesteś tak przestraszona, że zapominasz o tym żeby sprawdzić co brunet nabazgrał na twojej dłoni. Patrzysz na przyjaciółkę, która skacze i śpiewa piosenkę wykonywaną właśnie przez zespół. To ostatni utwór...Tak bardzo chciałaś zaszaleć, śpiewać, piszczeć, machać, ale nie miałaś już siły. Nuciłaś cicho piosenkę i kamerowałaś cały występ.
-Jesteście wspaniali, kochamy was, DOBRANOC !- dopiero te słowa sprowadziły cie na ziemie. Mnóstwo fanek zaczęło pchać się do wyjścia, co oznaczało że jeszcze trochę tu zostaniesz. Przebywanie pod samą scenę ma też swoje minusy...

Siedzisz z przyjaciółką na jednej z metalowych barierek przeglądając wideo z koncertu. Śmiałyście się i plotkowałyście o tym jak wyglądali, co robili...
-To powiesz w końcu co ci tam napisał ? Wszyscy się na was patrzyli ! Nawet chłopcy !- dopiero przypomniałaś sobie o cały zdarzeniu. Powoli odwracasz dłoń i jak małe dziecko cieszysz się z każdej wypisanej czarnym długopisem literki. Na głos przeczytałaś numer telefonu i zapisaną pod nim wiadomość 'zadzwoń xx'. 
-Boże, to nie może być prawda.
-Dlaczego ?-usłyszałaś za sobą zachrypnięty, a zarazem  delikatny głos. Zdziwiona odwróciłaś się i stanęłaś twarzą w twarz z Liamem. Odstawił kubek herbaty na bok i okrywając twoje zmarznięte ciało bluzą, mocno przytulił. 
Nie da sie opisać tego co wtedy poczułaś. Z jednej strony bałaś się tego co zaraz może się wydarzyć, a z drugiej po prostu nie mogłaś w to uwierzyć. Jeszcze niedawno całowałaś na dobranoc wyklejone plakatami drzwi szafy, a teraz stoisz pod sceną wtulona w niego jak gdyby nigdy nic. 

czwartek, 18 października 2012

#1 Harry

Muzyka: <KLIK>_________________________________________________

Siedzisz na kanapie i czujesz jak po twojej twarzy spływają strumienie łez. Przez otwarte okno wpada zimne powietrze, które chłodzi twoje drobne ciało. Chciałabyś okryć się kocem, ale tak właściwie w tym momencie nie jest to dla ciebie istotne. Co chwila zerkasz na leżące tuz pod twoim nosem zdjęcia…Zdjęcia, na których dokładnie widać obściskującego się z wytapetowana blondynką chłopaka. Widząc to wszystko, twoje serce zwalnia. Dlaczego akurat dzisiaj…?! Walentynki- dzień miłości, dzień par. Byłaś pewna, ze ten wieczór zbliży cie do bruneta, który przez brak czasu dla was oddala się wielkimi krokami. Często dochodzi między wami do kłótni, ale fakt, że wolny czas poświęca na…w tym momencie przełykasz głośno ślinę krztusząc się łzami, których nabywa.
Wiadomości pojawia się coraz więcej, dokładnie tak samo jak ilości nieodebranych połączeń…od Stylesa. Drżącą dłonią wyciągasz z kurtki papierosa, wypalasz go. Jednego, trzeciego, idziesz na całość. W pokoju unosi się smród  tytoniu. Ty czujesz się jednak w nim jak żywa, tak jakbyś dzięki nim nabrała siły. Nagle słyszysz pukanie do drzwi. Twoje serce zabiło szybciej, jednak bez zmiany patrzysz się w rozrzucane po stole fotografie.
-Możemy w końcu porozmawiać ?! Powiedz przynajmniej czy nic ci nie jest, odezwij się błagam- słysząc jego ciepły głos, zalewasz się łzami jeszcze bardziej. Brunet szarpie klamką, próbując dostać się do środka. Po dźwięku brzęczących kluczy, słyszysz otwierające się drzwi. Chłopak wbiega do salonu, krztusząc się mocnym smrodem papierosów- Znowu ?! Co ja ci takiego zrobiłem, że nie dasz sobie nic wytłumaczyć ?!- ty nie odpowiadasz, słowa chłopaka wydaja się dla ciebie puste i nie warte nic- Odezwij się do cholery !- podchodzi do ciebie , szarpiąc delikatnie próbując wyciągnąć z transu. Sięgasz po następnego papierosa, jednak zdenerwowany chłopak wyrywa ci go z rąk tak samo jak resztę.
-Prosił cie ktoś o to…?
-Zachowujesz się jak dziecko !
-Wyjdź- wstajesz i pokazujesz mu palcem drogę wyjścia.
-Przestań się mną bawić, naprawdę mam tego dosyć ! Do cholery, powiedz co się dzieje !
-Mogłabym zapytać o to samo…
-Chcesz wytrącić mnie z równowagi…?
-Idź pociesz się u kogoś innego…
-Co ty pieprzysz ?!- w końcu czujesz, jak ostatnia bariera pęka. Pospiesznie chwytasz leżące na stoliku zdjęcia i rzucasz nimi w chłopaka. Zdziwiony podnosi je i bladnie.
-Ja bawię się tobą ?! Ile to trwa…?! Odpowiedz !
-To nie jest tak jak myślisz…
-W takim razie może wytłumaczysz mi jak !
-Zrozum, ja…
-Wyjdź…
-Nie doszłoby do tego, gdybyś nie zachowywała się tak, jak zachowujesz się teraz !
-Chcesz powiedzieć, że to ja doprowadziłam do tego, ze całujesz się z różnymi laskami ?!
-A moja ?!
-Czyli ja też mogę puszczać się na prawo i lewo dla zabawy ?!
-Przeginasz !- krzyczycie na siebie. Próbujesz się opanować, ale ci to nie wychodzi. Podnosząc głos, w twoich oczach pojawiają się kolejne łzy. Brunet też nie może powstrzymać cisnących się w jego głębokie zielone oczy łzy- Z resztą rób sobie jak chcesz. Udowadniasz ile jesteś warta…NIC !- to był cios poniżej pasa. Poczułaś się tak jakby czas staną. Jedyne co czułaś to unoszący się nadal dym tytoniu.
-Wyjdź.
-Przepraszam, teraz przegiąłem. Przepraszam…
-Wyjdź !
-Posłuchaj, błagam cie. Nie chciałem, błagam…- chłopak próbuje do ciebie podejść, objąć, ale ty odpychasz go od siebie. Wypychasz chłopaka za drzwi i głośno płaczesz. Obsuwając się po drewnianych drzwiach. Chłopak nieustannie puka, krzyczy i błaga. Nie rusza cie to. Podchodzisz do fotografii i patrząc na nie wbiegasz do kuchni. Wyjmujesz z szafki alkohol- wódkę, piwo, drinki, wino, wszystko co wpadnie w twoje dłonie. Zdenerwowana otwierasz wszystkie szafki w poszukiwaniu ostatniej paczki papierosów. Przez przypadek uderzasz noga w kant szafki, krzycząc i czując nieznany ci dotąd ból. Nie wiedziałaś, czy powodem była utrata wartości życia którą był twój ukochany, czy może niechęć do życia.
Otwierasz po kolei wszystkie butelki i upijasz się na dobre. Czując smak zmieszanego alkoholu, czujesz jak powoli kręci ci się w głowie. Chcąc mieć pewność, ze już więcej się nie obudzisz chwytasz po papierosa, którego nie zdążyłaś nawet wypalić. Opadasz na ziemie z hukiem uderzając głową o zimna posadzkę. Zamykasz oczy i odpływasz. Czujesz chłód i smak mocnego alkoholu. Po chwili jednak nie czujesz nic…
Harry słysząc hałas, otwiera drzwi i wbiega do środka. Spanikowany krzyczy i nawołuje cię, ale odpowiedzi nie otrzymuje. Płacze, płacze nawet bardziej niż ty. Ostatnim ratunkiem miała okazać się kuchnia. Wbiega do niej przestraszony i czuje jak jego serce staje. Podbiega do ciebie i delikatnie odgarnia twoje włosy.
-Przestań ! Słyszysz ?! Przestań ! Przepraszam, słyszysz ?! Błagam cie !- drącymi dłońmi gładzi twoja siną twarz i oddaje namiętny, nieodwzajemniony pocałunek. Twoje nieruchome ciało staje się lekkie, jakby wcale go nie było. Brunet unosi cię na ręce i wybiega z domu. Okrywa twoje delikatne ciało bluzą i układa na tylnych siedzeniach samochodu. Dokąd dążył brunet…? Widząc biały budynek, wbiega do niego dalej płacząc i trzymając twoje obezwładnione ciało.  Przekraczając progi budynku upada na kolana i płacze. Wszyscy patrzą się na was, szepcząc coś cicho. Podbiegają lekarze, ale Harry nawet na chwilę nie chce wypuścić cię z uścisku. Jego słone łzy spływają po twojej twarzyczce. Powoli otwierasz oczy. Bezsilny chłopak widząc to zaczyna się śmiać i delikatnie cie całować.
-Przepraszam słyszysz ?! Kocham cie ! Przepraszam…!
-Kocham cie Harry…- szepczesz do niego, po czym delikatnie całujesz w czoło. Potem zamykasz oczy, tym razem już na zawsze.

wtorek, 18 września 2012

Heeej...

Moją pasją jest pisanie, wiec wpadłam na pewien pomysł, którym jak się pewnie domyślacie jest blog. Będę umieszczała tutaj swojego autorstwa imaginy z udziałem chłopaków z 1D, których jestem zresztą ogromną fanką c:

Zapraszam xx