Wiadomości pojawia się coraz więcej, dokładnie tak samo jak ilości nieodebranych połączeń…od Stylesa. Drżącą dłonią wyciągasz z kurtki papierosa, wypalasz go. Jednego, trzeciego, idziesz na całość. W pokoju unosi się smród tytoniu. Ty czujesz się jednak w nim jak żywa, tak jakbyś dzięki nim nabrała siły. Nagle słyszysz pukanie do drzwi. Twoje serce zabiło szybciej, jednak bez zmiany patrzysz się w rozrzucane po stole fotografie.
-Możemy w końcu porozmawiać ?! Powiedz przynajmniej czy nic ci nie jest, odezwij się błagam- słysząc jego ciepły głos, zalewasz się łzami jeszcze bardziej. Brunet szarpie klamką, próbując dostać się do środka. Po dźwięku brzęczących kluczy, słyszysz otwierające się drzwi. Chłopak wbiega do salonu, krztusząc się mocnym smrodem papierosów- Znowu ?! Co ja ci takiego zrobiłem, że nie dasz sobie nic wytłumaczyć ?!- ty nie odpowiadasz, słowa chłopaka wydaja się dla ciebie puste i nie warte nic- Odezwij się do cholery !- podchodzi do ciebie , szarpiąc delikatnie próbując wyciągnąć z transu. Sięgasz po następnego papierosa, jednak zdenerwowany chłopak wyrywa ci go z rąk tak samo jak resztę.
-Prosił cie ktoś o to…?
-Zachowujesz się jak dziecko !
-Wyjdź- wstajesz i pokazujesz mu palcem drogę wyjścia.
-Przestań się mną bawić, naprawdę mam tego dosyć ! Do cholery, powiedz co się dzieje !
-Mogłabym zapytać o to samo…
-Chcesz wytrącić mnie z równowagi…?
-Idź pociesz się u kogoś innego…
-Co ty pieprzysz ?!- w końcu czujesz, jak ostatnia bariera pęka. Pospiesznie chwytasz leżące na stoliku zdjęcia i rzucasz nimi w chłopaka. Zdziwiony podnosi je i bladnie.
-Ja bawię się tobą ?! Ile to trwa…?! Odpowiedz !
-To nie jest tak jak myślisz…
-W takim razie może wytłumaczysz mi jak !
-Zrozum, ja…
-Wyjdź…
-Nie doszłoby do tego, gdybyś nie zachowywała się tak, jak zachowujesz się teraz !
-Chcesz powiedzieć, że to ja doprowadziłam do tego, ze całujesz się z różnymi laskami ?!
-A moja ?!
-Czyli ja też mogę puszczać się na prawo i lewo dla zabawy ?!
-Przeginasz !- krzyczycie na siebie. Próbujesz się opanować, ale ci to nie wychodzi. Podnosząc głos, w twoich oczach pojawiają się kolejne łzy. Brunet też nie może powstrzymać cisnących się w jego głębokie zielone oczy łzy- Z resztą rób sobie jak chcesz. Udowadniasz ile jesteś warta…NIC !- to był cios poniżej pasa. Poczułaś się tak jakby czas staną. Jedyne co czułaś to unoszący się nadal dym tytoniu.
-Wyjdź.
-Przepraszam, teraz przegiąłem. Przepraszam…
-Wyjdź !
-Posłuchaj, błagam cie. Nie chciałem, błagam…- chłopak próbuje do ciebie podejść, objąć, ale ty odpychasz go od siebie. Wypychasz chłopaka za drzwi i głośno płaczesz. Obsuwając się po drewnianych drzwiach. Chłopak nieustannie puka, krzyczy i błaga. Nie rusza cie to. Podchodzisz do fotografii i patrząc na nie wbiegasz do kuchni. Wyjmujesz z szafki alkohol- wódkę, piwo, drinki, wino, wszystko co wpadnie w twoje dłonie. Zdenerwowana otwierasz wszystkie szafki w poszukiwaniu ostatniej paczki papierosów. Przez przypadek uderzasz noga w kant szafki, krzycząc i czując nieznany ci dotąd ból. Nie wiedziałaś, czy powodem była utrata wartości życia którą był twój ukochany, czy może niechęć do życia.
Otwierasz po kolei wszystkie butelki i upijasz się na dobre. Czując smak zmieszanego alkoholu, czujesz jak powoli kręci ci się w głowie. Chcąc mieć pewność, ze już więcej się nie obudzisz chwytasz po papierosa, którego nie zdążyłaś nawet wypalić. Opadasz na ziemie z hukiem uderzając głową o zimna posadzkę. Zamykasz oczy i odpływasz. Czujesz chłód i smak mocnego alkoholu. Po chwili jednak nie czujesz nic…
Harry słysząc hałas, otwiera drzwi i wbiega do środka. Spanikowany krzyczy i nawołuje cię, ale odpowiedzi nie otrzymuje. Płacze, płacze nawet bardziej niż ty. Ostatnim ratunkiem miała okazać się kuchnia. Wbiega do niej przestraszony i czuje jak jego serce staje. Podbiega do ciebie i delikatnie odgarnia twoje włosy.

-Przepraszam słyszysz ?! Kocham cie ! Przepraszam…!
-Kocham cie Harry…- szepczesz do niego, po czym delikatnie całujesz w czoło. Potem zamykasz oczy, tym razem już na zawsze.
O boże *.* kocham toooo ;*
OdpowiedzUsuń