Muzyka: <KLIK>
______________________________________________________
Siedziałaś bez celu wpatrując się w bruneta leżącego obok ciebie.
Jeszcze spał. Bujne loki opadały na jego twarz, co chwila pod wpływem
oddechu unosząc się w powietrzu. Zaśmiałaś się cicho i przejechałaś
palcem po jego policzku.
Po twoim dotyku, jego ciało drgnęło, a piękne zielone oczy, zdawały się
patrzeć prosto w twoje. To była dosyć niezręczna sytuacja, dlatego w
mgnieniu oka zmieniłaś temat.
- Wiesz, podobno ma być dzisiaj świetna pogoda ! Może pojedziemy nad
jezioro?- brunet zachowywał się jakby nie słyszał twoich słów, wciąż
wpatrywał się w ciebie z niewielkim uśmiechem-Harry...?- chłopak
zabawnie poruszył brwiami i przyciągną cie do siebie. Zanim się
obejrzałaś leżał tuż nad tobą. Złożył delikatny pocałunek na twojej szyi
kierując się do twoich ust. Zachichotałaś cicho i nie protestowałaś.
Zdawaliście się być coraz bardziej zachłanni. Niestety, waszą cudowną
chwilę przerwał Niall, który od tak wszedł do waszego pokoju. Nie da
opisać się jego miny w tamtym momencie, speszony wybiegł zostawiając po
sobie tylko kubek.
Chciałaś wstać, ale Styles cie zatrzymał. Ponownie musnęłaś jego usta i ruszyłaś w pogoni za przerażonym Niallem.
-NIGDY WIĘCEJ NIE WEJDĘ DO WASZEGO POKOJU BEZ PUKANIA- krzyknął wpychając do buzi kolejną porcję słodyczy.
-Dobrze Niall ! Może to nauczy cie pukania DO DRZWI ?! - krzyknęłaś nie mogąc opanować śmiechu.
-Może to nauczy was, że nie robi się tego ze świadomością, że ktoś jest W DOMU ! - odkrzyknął blondyn.
-CZEGO !? Ogarnij się Blondasie !- krzyknęłaś przytulając Nialla i
całując go w policzek- OBIECUJĘ CI, ŻE NASTĘPNYM RAZEM ZOSTANIESZ
ZAPROSZONY ! - wyszczerzyłaś się i zabrałaś mu ugryzioną kanapkę.
Dzień zapowiadał się dość 'ciekawie'. Chłopcy rozproszyli się po całym Londynie, a ty ,Harry i Niall zostaliście sami.
-Może w końcu wyjdziemy do ludzi ?-szepnęłaś znudzona, jednak nie
otrzymałaś odpowiedzi. Styles posadził cie na blacie, głęboko
spoglądając w oczy- Mam pomysł…może w ramach rewanżu pojedziemy z
Niallem do Nando's?
-Hahaha ! Biedny cały zbladł ! NIE MOGĘ ZAPOMNIEĆ O JEGO MINIE ! -
powiedziałaś przytulając się do Harrego. Zaczął się śmiać i odrywając
cię od siebie, ponownie namiętnie całować. W tym momencie wszedł Niall.
Zakłopotany, gdy tylko was zobaczył mrukną pod nosem coś w stylu - Aaaa,
zostawiłem to na górze ! - i wbiegł po schodach.
-NIALLLLL ! - wrzasnął Harry.
-NIC NIE WIDZIAŁEM ! PRZYSIĘGAM ! - powiedział drżącym głosem.
-Spokojnie, przyjacielu ! PODEJDŹ !- po tych słowach nie mogłaś opanować śmiechu, łzy same spływały po twojej twarzy.
-Może przejedziesz się z nami do Nando's ? EWENTUALNIE NA BASEN !
-BYŁO TAK OD RAZU-uradowany chwycił za telefon i wypchną was za drzwi. Nie było tak daleko, więc przeszliście się na piechotę.
***
W pewnym momencie ktoś zagrodził wam drogę. Przez rażące cie słońce nie
byłaś pewna kim jest osoba o tak szczupłej sylwetce, jednak kiedy
przysłoniłaś oczy zobaczyłaś blond włosy i czerwone usta. Nie trudno
było się domyślić, że nie był to nikt inny jak Taylor Swift. Nie byłaś
zła. Wiedziałaś, że to dawny błąd Harrego, więc jedno spotkanie, na
pewno nie zmieni waszej relacji. Dziewczyna podbiegła do Stylesa i
wprost rzuciła się mu na szyję. Ty stałaś obok w towarzystwie Nialla i
przyglądałaś się całej sytuacji.
-HARRY ?! Kochanie, jak dawno cię nie widziałam ! - krzyknęła i niewinnie zarzuciła swoimi włosami.
-TAYLOR ?! Hahaha, kope lat ! - uśmiechną się szeroko, po czym zaczął pogawędkę przepełnioną czułymi słowami i komplementami.
Tak...Było ci smutno, twój ukochany zapomniał o tobie. O tym, że nadal
stoisz przy nich i wpatrujesz się idiotycznie w ich wspólną rozmowę.
Poczułaś jak drżą ci wargi, jak bardzo walczysz z tym aby nie uronić
łzy, nie chciałaś okazywać słabości, dlatego czując jak twoje oczy
moknął, odwróciłaś się i zaczęłaś iść w stronę domu. Miałaś nadzieję, że
Harry zaraz podbiegnie i składając czuły pocałunek na twoich ustach
przeprosi za całą głupią sytuację. Nagle poczułaś szarpnięcie,
odwróciłaś się i mocno wtuliłaś w chłopaka, którym miał być Harry,
jednak okazał się nim Niall. Wiedziałaś, że to nie Styles, ale nie
wyrywałaś się z objęcia.
-Co się stało ? Chodzi o Taylor ?
-Nie…Chodzi o Harrego, nie wiedziałam, że może mnie tak ignorować i
zachowywać się jak...- w tym momencie nie dałaś rady nic wykrztusić,
płakałaś tak mocno, że zasnęłaś w parku...na kolanach blondyna...
***
Rano obudziłaś się w swoim łóżku. Drżącą dłonią przejechałaś po
policzku i otarłaś rozmazany całkowicie makijaż. Zdziwił cie fakt, że
Styles nie leży obok, czekając tylko aż przebudzisz się ze snu.
Zdenerwowana chwyciłaś za telefon który ciągle wydawał dźwięki
przychodzących wiadomości.
Z nadzieją, że na wyświetlaczu zobaczysz swoje zdjęcie w objęciach
Harrego, zobaczyłaś wiadomości od fanów...Tak twoich fanów. Byłaś pewna,
że jak zwykle piszą, o tym jaka jesteś wspaniała i niesamowita, jednak
nie dotyczyły ciebie. Tak jak chciałaś, zobaczyłaś Stylesa, ale nie w swoich objęciach, w objęciach Taylor...W tym
momencie zgięłaś się w pół, dopadł cie ogromny ból, nie mogłaś się
ruszać. Twoja poduszka była cała mokra od łez, a twoje życie zmieniło
się w jedno wielkie- NIC. Nie potrafiłaś na to patrzeć, dlatego rzucając
telefonem o ścianę, postanowiłaś pójść i wygarnąć WSZYSTKO 'swojej
miłości'. Zadzwoniłaś (drugim telefonem) po Nialla, który wówczas był
twoim jedynym oparciem. Z piskiem opon podjechał pod twój dom i wpadł z
przestraszoną miną. Mocno cie przytulił, i mówił coś w stylu- wszystko
będzie dobrze- jednak ty wiedziałaś, że nie będzie...Szybko narzuciłaś
na siebie cokolwiek i po mimo tego, że Niall powstrzymywał cie od
spotkania z Harrym, nie dawałaś za wygraną i zmusiłaś go aby cie tam
zawiózł.
Po upływie 20 min. byliście na miejscu, tuż pod domem Harrego.
Gwałtownie wysiadłaś z samochodu po czym w gniewie zapukałaś w drewniane
drzwi. Nie wierzyłaś własnym oczom, stanęła przed tobą Taylor...Na
chwile odebrało ci mowę. Stałyście w drzwiach bez słowa po czym pojawił
się Harry, bez koszulki i z potarganymi włosami.
-O mój Boże ! {T.I}- krzyknął. Próbował coś tłumaczyć, jednak ty bez
żadnej reakcji stałaś przed nim ze łzami w oczach- Słyszysz mnie
?-zapytał zakłopotany.
-A więc...Życzę szczęścia...- powiedziałaś cicho i odbiegłaś płacząc.
Słyszałaś jego krzyki, przeprosiny, jednak nie pobiegł za tobą, nie
próbował cie odzyskać. Dla ciebie wszystko było już jasne- to była
wielka pomyłka...
***
Od dwóch dni nie jesz, nie pijesz, nie wychodzisz z łóżka wypchanego po
brzegi zużytymi chusteczkami. Styles przychodzi, wali w drzwi z nadzieją
ze za którymś razem otworzysz. Nie możesz uwierzyć, że z taką łatwością
o tobie zapomniał. Byłaś tylko kolejnym breloczkiem, do niekończącej
się kolekcji.
Stał pod twoimi drzwiami przez parę godzin, jednak ciebie nie obchodziło
to ani trochę. Nagle dostałaś sms-a, jednak na wyświetlaczu nie pojawił
się Harry, ale Zayn. Napisał, że mu przykro, że wszystko będzie dobrze i
że powinnaś wybaczyć Harremu- wszyscy (z wyjątkiem Nialla)- pisali,
abyś go zrozumiała. Nie chciałaś na to patrzeć.
W telewizji leciały same romansidła - gorący romans, zdrada,
przebaczenie - rutyna. Szkoda, że nie sprawdza się w rzeczywistości. Po
chwili zadzwonił Niall, mówiąc, że zaraz u ciebie będzie. Uśmiechnęłaś
się sama do siebie, bo inni chłopcy walczyli jedynie o przebaczenie
Harremu. Niestety, ale to nie takie proste...
Nagle siedząc przykryta czterema kocami usłyszałaś krzyki na zewnątrz.
Na początku myślałaś, że to para pod sklepowych meneli toczy wojnę, o
sprawy przechodzące ludzkie pojęcie, jednak głosy nie brzmiały jak oni,
brzmiały jak...Harry i Niall. Przez małą szybkę zobaczyłaś
szturchających się na wzajem chłopców, którzy krzyczeli, wypominając
sobie wszystkie żenujące sytuacje i niepowodzenia. Pomimo twojej złości
na Harrego postanowiłaś zainterweniować.
-Możecie mi wytłumaczyć co się tu dzieje ?!- na twój widok stanęli jak
wryci w ziemię .Styles zmęczony tym wszystkim patrzył na twoje drżące
wargi. Mimo, że miałaś ochotę podbiec i zatopić się w jego ciele, nie
zrobiłaś tego. Długą i uciążliwą ciszę przerwał Niall, który podbiegł do
ciebie i chwycił za rękę.
-A więc wy...- spytał zakłopotany Harry.
-Nie, nie...- zaczął Niall.
- Tak, jesteśmy razem- długo myślałaś nad tym co powiedzieć, jednak w
tym momencie nie miałaś ochoty na niego patrzeć, a to było jedyne
rozwiązanie...
-{T.I} Kocham Cię rozumiesz ?! Jesteś dla mnie najważniejsza, nie dam rady, bez ciebie, twojej bliskości...
- Jakoś nie przeszkadzało ci to kiedy obściskiwałeś się z Taylor !
- To była chwila słabości....
- Jesteś obrzydliwy, czy nie wystarcza ci to, że teraz jestem szczęśliwa z Niallem ?
-Nie wierzę ci ! To nie możliwe. Wiem, że o mnie myślisz i nadal mnie kochasz.
Pomimo tego, że Styles miał racje chciałaś pokazać mu jak bardzo się myli i to co czułaś przez 'pomyłkę' z Taylor.
Stanęłaś na palcach, zbliżyłaś się do Nialla i delikatnie pocałowałaś w
usta. Chłopak był zaskoczony, ale nie protestował. W tym samym momencie
Harry wsiadł do auta, głośno trzasnął drzwiami i odjechał. Przez lekko
przyciemnione szyby widać było tylko jak wyciera oczy. Było ci bardzo
przykro, ale nie miałaś wyboru.
- Przepraszam, to oczywiście brednie ! My ? Razem ?
- Taaaaaa ! No pewnie ! Dobre, prawda ?- uśmiechnął się po czym spuścił wzrok- Ja już chyba muszę jechać !
- Nie wejdziesz na kawę ?- zapytałaś zdziwiona.
- Przepraszam- wsiadł i odjechał.
Weszłaś do domu i opierając się o ścianę, zjechałaś na podłogę. Nagle poczułaś lekkie ukucie w brzuchu.
-Jestem idiotką...- krzyknęłaś i schowałaś twarz w dłonie. Zraniłaś
jednocześnie dwie bliskie ci osoby. W życiu nie pomyślałabyś, ze
Niall...
Wszystko powoli zamienia się w jeden długi horror. Masz dość patrzenia
na siebie i na ludzi, za których wcześniej byłaś w stanie oddać nawet
własne życie. Co masz teraz zrobić ?! Rzucić się z mostu ?! Niby kusząca
propozycja, jednak to w dalszym ciągu nie rozwiąże twoich problemów.
Pod wpływem nerwów zrobiłaś coś, czego teraz żałujesz i żałować będziesz
już chyba do końca życia. Nic nie rozumiesz. Wszystkie twoje myśli
zamieniają się w labirynt...a ty ? Stoisz w jednym miejscu, nie wiedząc w
którą stronę masz ruszyć. Mimo, że Styles tak cholernie cie
skrzywdził...miał rację. Nadal nie możesz bez niego żyć...Nadal go
kochasz. A co jeśli faktycznie to była zwykła chwila słabości ? Wszyscy
popełniamy błędy...NAWET JEŚLI TY POPEŁNIASZ ICH ZA WIELE.
Nie wiesz co robisz, ale chyba innego wyjścia nie masz. Zarzucasz na
siebie kurtkę i otwierasz drzwi. Zanim uchyliłaś je do końca, ktoś
rzucił się na ciebie namiętnie całując. Wszędzie go poznasz. Zatopiłaś
dłonie w jego gęstych kasztanowych włosach, całkowicie oddając się w
ręce 'nieznajomego'.
-To nie możliwe, żebyś go kochała. Jesteś tylko moja i nie pozwolę, by
ktokolwiek mi cie zabrał- szepną dławiąc się łzami. Chwyciłaś jego twarz
w dłonie i głęboko spojrzałaś w zielone oczy- Nie wiem jak ona to
zrobiła, ale to był tylko nie znaczący nic urywek czasu. Wiem, ze
straciłaś do mnie zaufanie, ale ja...- przerwałaś mu kolejnym namiętnym,
pełnym tęsknoty pocałunkiem.
Co teraz z Niallem...? Prędzej czy później będziesz musiała z nim
porozmawiać. Rozumiesz, ze bardzo go skrzywdziłaś. Rozumiesz, że jego
uczucia są bardzo ważne...jednak twoje serce należy jedynie do Harrego.
Może na tym właśnie polega miłość...? Na tym, ze jeśli się kogoś
naprawdę kocha...nic nie jest stanie stać się przeszkodą ? Być może,
jednak nie to jest teraz najważniejsze. Liczy się tylko to, że znowu
jesteś tak blisko osoby, która wciąż zaskakuje cie swoją bezgraniczna
miłością do ciebie.
sobota, 9 lutego 2013
niedziela, 30 grudnia 2012
#6 Harry
_________________________________________________
Szłaś prosto przed siebie nie
zważając na ludzi, którzy co chwila spoglądali na ciebie pytająco. Krople
deszczu opadały na twoje barki, powoli spływając na ziemie. Czułaś się jak
marionetka. Ktoś szarpał za sznurki mówiąc co powinnaś zrobić i jak się zachować.
Mimo, że próbowałaś to wszystko z siebie zdjąć, to trzyma się ciebie cholernie
mocno. Dlatego uciekasz ? Być może. Ktoś mógłby bez problemu zapisać na kartce
osoby, które istnieją w twoim życiu. Może byłaby to jedna osoba ? Osoba, a
dokładniej chłopak. On. Jest przy tobie, zawsze i wszędzie. Wiesz, że możesz na
niego liczyć, powiedzieć dosłownie o wszystkim, wypłakać się, ale także śmiać i
cieszyć się tym…że macie siebie.
Oczywiście. Wszystko
musiałaś…zepsuć. Wiedziałaś, że tak idealnie nigdy być nie może. On ma sławę,
fanów- to dla ciebie nieznany świat. Nigdy nie chciałaś wchodzić mu w drogę,
ale tym razem nie będziesz miała wyboru. Sumienie wręcz zabija cie od środka.
Dzisiaj dasz radę. Dzisiaj oprzesz się jego głębokim zielonym oczom. Wierzysz w
to, tłumacząc sobie że powiesz mu prawdę jedynie dla jego dobra…waszego dobra.
Wzięłaś głęboki wdech i
podbiegłaś do drzwi chłopaka. Delikatnie zapukałaś, nie czekając wiele na
odpowiedź.
-[T.I]…- wyszeptał i wciągną
cie do środka- Szybko zdejmuj te wszystkie ubrania, jestem cała mokra…-
faktycznie, z twoich ubrań kapała ciurkiem woda. Widząc to posłusznie
ściągnęłaś przemoczoną kurtkę i weszłaś w głąb mieszkania.
-Harry…
-Zniknęłaś na parę dni.
Odchodziłem od zmysłów ! Gdzie ty byłaś ?!
-Przepraszam.
-Ja…Tez przepraszam, dobrze
że jesteś- przyciągną cie do siebie, głęboko spoglądając w oczy.
-Musimy porozmawiać.
-Nie teraz…- przejechał
palcem po twoim policzku, ocierając łzy które napływały ci do oczu. W pewnym
momencie spróbował się do ciebie…zbliżyć…ale wtedy cos w tobie pękło.
Odepchnęłaś go od siebie chowając twarz w dłonie.
-Przestań ! Przestań być taki
idealny, taki troskliwy, taki potrzebny, taki…- krzyczałaś co chwila dławiąc
się łzami- Musimy się rozstać.
-Dlaczego ?!
-Zdradziłam cie…Harry…zdradziłam…Zanim
jednak wyjdziesz, błagam wysłuchaj mnie.
-Nie mamy o czym rozmawiać-
spojrzał na ciebie ten ostatni raz i wyszedł z hukiem zamykając drzwi.
Zapłakana oparłaś się o ścianę, pozwalając by twoje łzy spływały swobodnie na
podłogę. Miałaś mu powiedzieć i poczuć się lepiej, a co masz w zamian ? Złamane
serce. To nie musiało się tak skończyć…a jednak.
-Cholera !- krzyknęłaś i
rzuciłaś telefonem o podłogę.
To koniec. Jak dalej będziesz
żyła ?! Inni maja rodzinę, bliskie osoby, przyjaciół, a ty miałaś tylko jego.
*Parę dni później*
Nie próbujesz go szukać.
Wiesz, ze odszedł i nigdy nie wróci…bo niby po co miałyby cie zobaczyć ?
Zmarnowałaś mu dwa lata życia, czas który kiedyś wydawał się tak szybko gnać
bez opamiętania, a przede wszystkim zniszczyłaś wasz związek. Przypomniało ci
się jak rozmawialiście o planach na przyszłość- dom, rodzina. Chciałaś zapewnić
sobie cos, czego w dzieciństwie nigdy nie dostałaś. Rodzice rozwiedli się kiedy
miałaś 3 lata, zostawiając cie samą. Zwyczajnie samą. Dla twojego dobra ? Nie-
dla swojej wygody.
Siedziałaś na dachu wieżowca,
spuszczając nogi w dół. Rozkoszowałaś się zimnym wiatrem który rozwiewał twoje
włosy na wszystkie możliwe strony. Puściłaś w telefonie swoja ulubiona piosenkę,
ciesząc się jak małe dziecko każdym jej dźwiękiem. Spojrzałaś w dół i
dostrzegłaś mnóstwo ludzi którzy zebrali się u stóp budynku. Było im ciebie
szkoda ? Śmieszne, ale nie. Chcieli zwyczajne zaspokoić swoją ciekawość-
skoczysz, a może nie ?
-[T.I]…- krzykną ktoś za
tobą. Uśmiechnięta odwróciłaś się do tyłu i ujrzałaś Stylesa. Nie wyglądał
najlepiej. Jego twarz była napuchnięta od płaczu, ręce całe pocięte, a włosy
jakby…matowe.
-Harry ?
-Nie rób tego. Wybaczam ci.
Zostań. Zostań dla mnie.
-Niektórzy zostają, niektórzy
odchodzą, a jeszcze inni znikają z nadzieja że nikt o nich nie będzie pamiętał-
mówiłaś ciągle uśmiechnięta, tak jakby bawiła cie ta sytuacja. Chłopak nie był
zadowolony- płakał jak małe dziecko.
-Zostań, błagam. To nic,
popełniamy błędy. Błagam !
-Tu mi dobrze Harry. Dasz
sobie radę ze mną, czy beze mnie…
-Dlaczego mi to robisz ?!
-Nie chcę cie skrzywdzić-
muzyka wciąż rozbrzmiewała, wiatr wciąż rozwiewał twoje włosy, a twój
uśmiech…on także pozostał- wyglądałaś tak pięknie.
-Nie skrzywdzisz, ja ciebie
też nie. Prosze…- wyszeptał upadając przed tobą na kolana.
-Pamiętaj, ze bardzo cie
kochałam, dobrze Styles ?
-Zostań ! Proszę !
-Jesteś niesamowity. Dobranoc
kochanie- pomachałaś do niego zadowolona i zwyczajnie…skoczyłaś. Wiesz, ze
teraz mu będzie łatwiej…tak jak tobie. Kiedyś się spotkacie, macie na to czas.
Zaczniecie wszystko od nowa, tak jak chcieliście. Będzie wspaniale.
Teraz zaśniesz, ale to nic. Od dzisiaj będzie dużo lepiej, a mimo że
kartka pozostanie pusta, w twoim sercu zapełni ją spis niesamowitych wspomnień.
piątek, 16 listopada 2012
#5 Louis
Muzyka: <KLIK>
_________________________________________
Siedzisz w pokoju, chłodzonym
zimnym powietrzem wlatującym przez małe okienko w rogu pokoju. Po twojej twarzy
spływają strumienie łez, przez które z wielkim trudem zamykasz oczy. Twoja
bluzka jest cała mokra i ubrudzona chusteczkami, które przykryły podłogę
dookoła łóżka. Myślisz o tym, dlaczego to robisz…dlaczego tak
wyglądasz…dlaczego po raz kolejny zawiodła cie osoba najbliższa.
Trzy dni temu była wasza
rocznica…Poszłaś tam wręczyć mu niewielki prezent, który miał tylko podsumować
ten wspaniały dzień. Uchyliłaś lekko drzwi i zobaczyłaś w nich swojego chłopaka
obściskującego się z inną dziewczyną Przerażona upuściłaś małe pudełeczko, na
co oni odskoczyli od siebie. Wybiegłaś najszybciej jak tylko mogłaś.
Przysiadłaś na jednej z drewnianych ławek, czując jak twoje słone łzy zlewają
się z deszczem dudniącym o puste ulice Londynu. To wszystko doprowadziło
właśnie do tego…że siedzisz tu użalając się nad sobą z chęcią zniknięcia.
Ułamek sekundy, jeden chłopak i jedna dziewczyna wywróciła twoje życie do góry nogami.
Każde wspomnienie związane z chłopakiem bolało cie gorzej niż wcześniej.
Wszystkie wysyłane sms, przychodzenie pod dom, próba skontaktowania się
wydzwanianiem…utrudniało ci pozbieranie się jeszcze bardziej.
Siedzisz już tak przez trzy
dni. Nic nie jesz, nie pijesz, nie wychodzisz do ludzi jakbyś myślała że to ci
pomorze zapomnieć o wszystkim. Cisze przerywa delikatne pukanie do drzwi.
Chwiejnym krokiem podchodzisz i lekko je uchylasz. Stoi w nich brunet z lekkim
grymasem na twarzy. Niechętnie wpuszczasz go do środka i ponownie wtulasz się w
ciepłą kołdrę.
-Wiem o wszystkim…
-Zdążyłam się domyśleć…-
rzuciłaś i odwróciłaś wzrok od chłopaka. Siada naprzeciwko i chwyta twoją dłoń.
Delikatnie przejechał palcem po twoim nadgarstku po czym złożył na nim słodki
pocałunek. Czując jego ciepły dotyk zaczęłaś zalewać się łzami jeszcze
bardziej.
-Louis…Co jest ze mną nie tak
? Jestem brzydka, gruba, głupia…? Błagam powiedz mi.
-Co ty gadasz ?! Jesteś
idealna, nie wygłupiaj się. Jego strata.
-Mówisz tak, bo jesteś moim
przyjacielem- opuszczasz wzrok i wpatrujesz się w podłogę, na którą spadają
pojedyncze łzy.
-Błagam cie, długo tak
zamierzasz ?!- wstał, zamkną okno i uklękną na podłodze wlepiając swoje błekitne
oczy w twoją napuchniętą od płaczu twarz. Widząc jego zabawną minę wybuchasz
śmiechem. Pomaga ci wstać, zdejmując powoli z twojego ciała kołdrę. Stoisz
przed nim w mokrej koszulce i niedbale związanych włosach. On delikatnie chwyta
cie za dłoń. Twoje ciało przeszywa dreszcz. Zawsze byliście blisko jako przyjaciele,
a teraz masz wrażenie że chłopak czeka na jakiś krok.
-Tomlinson…Co ty robisz...?- nie
odpowiada. Wciąż wpatruje się w ruchy swoich dłoni, które ocieplają twoje
nadgarstki. W końcu obejmuje cie w pasie i delikatnie przysuwa do siebie.
Stoicie tak blisko siebie…Czujesz jego ciepły oddech, odczuwasz jego szybkie
bicie serca. Delikatnie unosisz głowę i patrzysz prosto w zaszklone oczy
chłopaka- Coś się stało ? Wyglądasz tak jakbyś zaraz miał ryczeć…
-Nie mogę uwierzyć, ze tyle
czekałem na ten moment…- jego łza opada na twój siny policzek. Czujesz jak
stres paraliżuje cie od środka. Myślałaś że zaraz odejdzie, wybuchnie śmiechem
krzycząc ‘szkoda, że nie widziałaś swojej twarzy’…ale taksie nie stało.
Odsłania drżącą dłonią
pojedyncze kosmyki twoich włosów i unosi twoją brodę ku górze. Wspinasz się na
palce i składasz na jego ustach delikatny, ciepły, pełen podziękowania
pocałunek.
Trwacie tak długo, masz
wrażenie że wieczność. Czujesz się dziwnie, ale z drugiej strony…lepiej. Kiedy
odciągacie się od siebie on wtula się mocno w twoje drobne ciało. Czujesz jak
jego łzy, powoli spływają po twojej koszulce. Nie przeszkadza ci to. Jedynie
wtulasz się w niego jeszcze mocniej, zapominając o całej rzeczywistości która
was otacza.
środa, 14 listopada 2012
#4 Zayn
Mjuzik ; <KLIK>
_______________________________________
Delikatnie szturcha twoje ciało, ale ty nie odpowiadasz. Krzyczy, płacze, obwinia się ze zmęczenie. Louis wchodzi i pomaga mu wyjść, sam krztusząc się łzami. Ukochany wyrywa się z jego objęć i ponownie podbiega w twoją stronę. Tym razem wkraczają lekarze...tym razem Zayn musiałwyjść. Klęczał na środku korytarza i zakrywając twarz dłońmi, głośno płakał. Ludzie patrzyli na niego i także płakali. Ze wzruszenia ? Z tęsknoty ? Nie wiadomo.
Jest ci przykro...przykro ze tak to się skończyło. Nie miałaś na to wpływu. Dałabyś wszystko za jeszcze jedną sekundę z nim...mimo że dobrze wiesz, ze to już niemożliwe. Poczekasz na niego...Masz czas.
_______________________________________
Dni
mijają, jeden po drugim. Teraz tak właściwie liczy się dla ciebie każda
sekunda. Zamknięta w czterech białych ścianach czekasz na śmierć, która może
przyjść nawet teraz. Na samą myśl, że niedługo będziesz mogła pomarzyć tylko o
ciepłym głosie chłopaka i jego pełnych ustach, przechodzi cie dreszcz. Wszyscy
opłakują cie, mimo że jesteś wciąż wśród żywych osób. Sprawia ci to ból,
ponieważ masz wrażenie że twoja obecność jest teraz zbędna. Każdy od pewnego
czasu uczy żyć się bez ciebie...każdy, prócz niego. On przychodzi do ciebie
codziennie ze świeżym bukietem kwiatów, opowiada, śpiewa, uśmiecha się do
ciebie...
Martwisz
się o niego. Próbuje zamaskować to jak cierpi, ale przecież nie jesteś ślepa,
tylko chora. Jego napuchnięta twarz od łez, czerwone oczy, podrapane ręce mówią
same za siebie. Codziennie mówi ci jak bardzo cie kocha i, ze nigdy cie nie
opuści...Wiedząc, że zaraz przeżyjecie najgorszy etap związku- rozstanie. On
zostanie, ale ty odejdziesz. Zaśniesz i więcej się nie obudzisz.
Jak co dzień
zawitał w szpitalu. Delikatnie uchylając drzwi wszedł do środka. Spanikowany
rzucił kwiaty na puste łóżko i zaczął rozglądać się dookoła. Łzy zaczęły strumieniami spływać po jego policzkach. Ty jakby nigdy nic wychodzisz z łazienki i chwiejnym
krokiem wchodzisz do pomieszczenia, gdzie czekał na ciebie mulat. Widząc cie,
podbiega i mocno przyciąga do siebie. Jego łzy spływają po twojej koszuli, nie jest to dla ciebie problem. Odrywasz się od chłopaka i patrzysz na niego
pytająco.
-Myślałem...
-Że
umarłam- chłopak spojrzał głęboko w twoje oczy i złożył delikatny pocałunek na
twoich ustach.
-Nawet
tak nie mów...- posadził cie na łóżko i chwycił za drżącą dłoń. Siedzieliście
tak przed sobą wpatrując się w podłogę. Cisza cie przerasta...na co dzień masz
jej teraz za dużo.
-Zayn...Obiecaj
mi coś...
-Czego
tylko zechcesz.
-Obiecaj
mi, że kiedy umrę będziesz żył dalej. Normalnie i jak każdy człowiek.
-Przestań,
proszę cie...
-To ja
cie proszę...Obiecaj mi to...
-Nie
mogę...- chłopak płakał jak małe dziecko. Pierwszy raz odkąd trafiłaś do
szpitala okazał jakieś emocje. Przytuliłaś się do niego i nie wypuszczałaś z
uścisku. Czułaś jego ciepło, którego od pewnego czasu zaczyna ci brakować.
Kiedy cie nie będzie...Zostawisz to wszystko. Rodzinę, przyjaciół, Malika...No
właśnie. Co z nim dalej będzie ? Masz wrażenie, że stanowisz jego grunt. Jeśli
znikniesz, zniknie też pewna część jego życia. Nie masz o sobie wyższego zdania...Po
prostu wiesz, że bardzo cie kocha. Zdajesz sobie sprawę, że zrobiłby wszystko
żebyś została z nim na dłużej...tyle, ze jest to niemożliwe.
Pewnego
dnia, leżałaś przykryta po uszy kołdrą czując jak chłód przeszywa twoje ciało. Chłopak wtargnął bez uprzedzenia do pomieszczenia i popatrzył na ciebie cały
zapłakany. Leżałaś bez ruchu, bez sensu wpatrując się w drewniane krzesełko
stojące w rogu pomieszczenia.
-Zayn...-
szepczesz drżącym głosem, po czym zakrywasz się kołdrą jeszcze bardziej.
-Wiem...-
siada naprzeciwko i chwyta cie za siną dłoń. Delikatnie całuje w nadgarstek i
odwraca wzrok. Nie chce żebyś widziała go takiego...rozsypanego. Po pewnym
czasie patrzy na ciebie czerwonymi oczami, przełykając głośno ślinę...-
Obiecasz mi coś ?
-Czego
tylko zechcesz.
-Obiecaj
mi...że nie zaśniesz- siadasz naprzeciwko niego i ten ostatni raz, mocno
wtulasz w jego bezbronne ciało.
-Muszę...-
szepczesz mu na ucho, po czym ponownie układasz głowę na miękkich poduszkach-
Pamiętaj ze bardzo cie kocham...dobrze ?
-Dobrze...-
patrzy w ścianę i nie potrafi zrozumieć 'dlaczego' z takim spokojem czekasz na
śmierć. Nie jesteś już w stanie mu tego wytłumaczyć. Chłód przeszywa całe twoje
ciało, sprawiając, że nie jesteś w stanie drgnąć nawet na chwilę. Leżysz...po
prostu czekasz.
Zmęczony tym wszystkim przez przypadek usnął...tak samo jak ty. Bolało cie to, ze kiedy się
obudzi zobaczy cie martwą...ale kiedyś musiało do tego dojść. Wczoraj, dzisiaj,
jutro, to nie ma znaczenia. Im szybciej będzie to miał za sobą, tym szybciej pozbiera
się i poukłada na nowo.
Delikatnie szturcha twoje ciało, ale ty nie odpowiadasz. Krzyczy, płacze, obwinia się ze zmęczenie. Louis wchodzi i pomaga mu wyjść, sam krztusząc się łzami. Ukochany wyrywa się z jego objęć i ponownie podbiega w twoją stronę. Tym razem wkraczają lekarze...tym razem Zayn musiałwyjść. Klęczał na środku korytarza i zakrywając twarz dłońmi, głośno płakał. Ludzie patrzyli na niego i także płakali. Ze wzruszenia ? Z tęsknoty ? Nie wiadomo.
Jest ci przykro...przykro ze tak to się skończyło. Nie miałaś na to wpływu. Dałabyś wszystko za jeszcze jedną sekundę z nim...mimo że dobrze wiesz, ze to już niemożliwe. Poczekasz na niego...Masz czas.
piątek, 19 października 2012
#3 Niall
Muzyka: <KLIK>
___________________________________________________
Próbujesz
otworzyć oczy, jednak nie jesteś w stanie. Pierwszy raz codzienna czynność
sprawia ci taki trud. Dookoła panuje cisza, słyszysz jedynie pojedynczy pisk
maszyny stojącej gdzieś niedaleko ciebie. Czujesz chłód, nie możesz przypomnieć
sobie co się stało. Na początku wydaje ci się, że umarłaś, jednak kiedy
słyszysz otwierające się drzwi i głośny płacz kobiety, zdajesz sobie sprawę że
jesteś wśród żywych. Cała ta sytuacja jest dla ciebie dość niezrozumiała.
Kobieta płacze, wręcz krzyczy, próbuje cię obudzić jednak ty nie jesteś wstanie
nawet drgnąć. Nagle nastaje cisza...Wydaje ci się, że jesteś sama jednak jest
inaczej. Nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego, ze towarzyszy ci ktoś
jeszcze...on. Łapie cie za rękę i ciepło całuje w nadgarstek. Mimo, że uścisk
powoli maleje, już wiesz kim jest nieznajomy...Przypomina ci się wszystko,
każdy malutki szczegół, każda sekunda.
Tego
wieczoru jechaliście do domu. Blondyn jak zwykle siedział za kierownicą, zabawiając
cie na różne sposoby. Co chwila głęboko spoglądał w twoje oczy, ciesząc się
nimi. Powoli zaczęło cie to denerwować, dlatego poprosiłaś żeby skupił się na
drodze...Zapewniał cie, że jest dorosły i opanowany. Resztę drogi spędziliście
w ciszy. Chciał to przerwać, popatrzył na ciebie i delikatnie pocałował w
policzek. Potem wszystko się zmieniło. Usłyszałaś głośny pisk opon i wielki
huk. Przez rozbitą szybę przedostawały się zimne krople deszczu chłodzące twoje
ciało. Zanim udzielono wam pomocy, minęło trochę czasu. Chłopak próbował cie
obudzić, moczył twoją koszulkę łzami. Chciałaś mu powiedzieć, ze wszystko jest
w porządku jednak nawet to było dla ciebie wielkim ciężarem.
Otwierasz
powoli oczy. Czujesz jak przepełnione są łzami, których nabywa coraz więcej i
więcej. Patrzysz w sufit, rażący twoje oczy bielą. Słyszysz dudniący za oknem
deszcz i ciche jęki chłopaka. Powoli odwracasz głowę w jego stronę i zamarzasz.
Chłopak leży bez ruchu patrząc na ciebie czerwonymi od płaczu oczami.
-Przepraszam...-
szepcze, po czym delikatnie łapie cie za rękę. Nie wypuszcza jej z uścisku,
cały czas patrzysz na niego i uśmiechasz się przez łzy.
-To nie
twoja wina...- nie potrafisz przestać płakać, chcesz wstać, wtulić się w
Horana, który tak naprawdę jest na skraju wytrzymania. Nie martwi się jedynie o
siebie, ale także o ciebie. Boi się, ze zmarnował ci życie, ze to wszystko
przerosło także ciebie. Widzisz to. Nagle zaczyna się dusić, a maszyna jakby
szaleje. Do pokoju wbiega mnóstwo lekarzy, próbujących dać chłopakowi życie.
Mimo, ze umiera, nie odwraca od ciebie wzroku, nie puszcza twojej dłoni. Pisk
maszyny krzywdzi twoje uszy, widok zmrużających się powiek blondyna przyprawia
cie o dreszcze. Jesteś bezradna.
-Zróbcie coś do cholery !- lekarze nie reagują na twoje krzyki. Z rezygnacją zakrywają
twarz chłopaka białym jak ściany prześcieradłem. Odwracasz wzrok i płaczesz. Na
twoich oczach umiera, najbliższa i najważniejsza osoba twojego życia. Był dla
ciebie cenniejszy niż tlen, ważniejszy niż rodzina i przyjaciele. Jego każdy
uśmiech sprawiał, że chciało ci się żyć...wiedziałaś, ze możesz mieć go dla
siebie...
Teraz
nagle odchodzi i nie wróci. Zobaczycie się, ale dopiero za jakiś czas. Mimo, że
nie ma go od paru minut, ty już czujesz jak tęsknota zabija cie od środka.
Odwracasz, się...Nie chcesz na niego patrzeć, a raczej na jego obezwładnione
ciało.
Próbujesz
się uspokoić, jednak kiepsko ci to idzie. Słyszysz otwierające się drzwi. Przed
twoimi oczami staje brunet...Styles. Uśmiecha się do ciebie, jednak jego
napuchnięta twarz od płaczu, zdradziła nawet chłopaka. Dalej nie patrząc na
Horana, drżącą ręką sięgasz do jego łóżka. Chwytasz jego chłodną, siną dłoń i
nie puszczasz. Nie zamierzasz.
#2 Liam
Stoisz tam i nie możesz uwierzyć, że to wszystko się dzieje. Twoje gardło nie jest w stanie wykrzyczeć już ani jednego słowa, a jednak dajesz z siebie wszystko. Dzisiaj w końcu miało spełnić się twoje największe, z najpiękniejszych marzeń. Miałaś po raz pierwszy okazję zobaczyć chłopców, zaśpiewać razem z nimi, dać ponieść się rytmom ich piosenek. Twoje serce bije dwa razy szybciej, a ręce trzęsą się jeszcze bardziej niż kiedykolwiek w życiu. Stojąca obok ciebie przyjaciółka wmawia ci, że to wszystko sen...Jednak to wszystko naprawdę miało miejsce właśnie tu i teraz. Fanki wymachują plakatami i płaczą. Ty nie jesteś wstanie uronić nawet jednej łzy. Zbyt bardzo cieszysz się na ten dzień. Stoisz pod samą sceną i krzyczysz najgłośniej jak potrafisz. Nie możesz się na niczym skupić. Może twoja przyjaciółka ma racje...Może to zbyt piękne, żeby było prawdziwe ? Nawet jeśli tak jest, chcesz żeby wszystko zakończyło się po twojej myśli. Machasz wielkim plakatem, który już parę tygodni temu zrobiłaś specjalnie na ten dzień.
Kiedy na
ekranie pojawia się krótki materiał o ich zespole, twoje serce zwalnia...jednak
kiedy na scenę wybiegają chłopcy masz wrażenie, ze przestało bić. Pisk fanek
zagłusza twoje myśli. Wszyscy kołyszą się, a ty stoisz i patrzysz na bruneta
poruszającego się tuż przed tobą. Przyjaciółka próbuje wyciągnąć cie z transu,
ale ty wciąż tkwisz bez ruchu. Payne macha uśmiechnięty do wszystkich fanek.
Spojrzał na ciebie i zaniemówił. Uśmiechasz się do niego, a on tak jak ty przed chwilą nie jest w stanie zrobić jednego prostego kroku.
Spojrzał na ciebie i zaniemówił. Uśmiechasz się do niego, a on tak jak ty przed chwilą nie jest w stanie zrobić jednego prostego kroku.
-Liam !-
Niall śmieje się i pcha bruneta na środek sceny. Śpiewa solówkę i szuka czegoś
wzrokiem.
Machasz do chłopców i śpiewasz ich piosenki najgłośniej jak tylko potrafisz. Zapominasz o tysiącach innych fanek, o tym że nie słyszą cie ani nie widzą. Fakt, że to wszystko za parę minut się kończy sprawia ci ogromny ból. Najchętniej zamieszkałabyś pod tą sceną...To chore, ale ma dla ciebie sens.
Machasz do chłopców i śpiewasz ich piosenki najgłośniej jak tylko potrafisz. Zapominasz o tysiącach innych fanek, o tym że nie słyszą cie ani nie widzą. Fakt, że to wszystko za parę minut się kończy sprawia ci ogromny ból. Najchętniej zamieszkałabyś pod tą sceną...To chore, ale ma dla ciebie sens.
Na
ekranie wyświetlały się różne pytania, ty w tym czasie usuwałaś wszystkie
zdjęcia z aparatu, by móc nagrać jeszcze końcówkę koncertu. Nagle zapada
cisza...Przyjaciółka szturcha cie i szepcze coś na ucho, jednak przez zatkane
uczy nie słyszysz nawet jednego marnego słowa. W końcu nie wytrzymujesz i
zdenerwowana odrywasz wzrok od ekranu aparatu.
Stoi
przed tobą brunet uśmiechnięty od uch do ucha.
-Cześć...- próbujesz wymusić uśmiech, jednak strach paraliżuje cie od środka.
Czujesz na sobie wzrok wszystkich fanek...nawet chłopców, którzy nawołują
żartobliwie "kochasia".
-Hej...-
chwyta twoją drżącą rękę i wyciąga z kieszeni długopis. Pisze coś na niej i
puszczając do ciebie oczko, odbiega. Jesteś tak przestraszona, że zapominasz o
tym żeby sprawdzić co brunet nabazgrał na twojej dłoni. Patrzysz na
przyjaciółkę, która skacze i śpiewa piosenkę wykonywaną właśnie przez zespół.
To ostatni utwór...Tak bardzo chciałaś zaszaleć, śpiewać, piszczeć, machać, ale
nie miałaś już siły. Nuciłaś cicho piosenkę i kamerowałaś cały występ.
-Jesteście wspaniali, kochamy was, DOBRANOC !- dopiero te słowa sprowadziły cie na ziemie. Mnóstwo fanek zaczęło
pchać się do wyjścia, co oznaczało że jeszcze trochę tu zostaniesz. Przebywanie
pod samą scenę ma też swoje minusy...
Siedzisz z przyjaciółką na jednej z metalowych barierek przeglądając wideo z koncertu. Śmiałyście się i plotkowałyście o tym jak wyglądali, co robili...
-To
powiesz w końcu co ci tam napisał ? Wszyscy się na was patrzyli ! Nawet chłopcy
!- dopiero przypomniałaś sobie o cały zdarzeniu. Powoli odwracasz dłoń i jak małe dziecko cieszysz się z każdej wypisanej czarnym długopisem literki. Na głos przeczytałaś numer telefonu i zapisaną pod nim wiadomość 'zadzwoń xx'.
-Boże, to nie może być prawda.
-Dlaczego ?-usłyszałaś za sobą zachrypnięty, a zarazem delikatny głos. Zdziwiona odwróciłaś się i stanęłaś twarzą w twarz z Liamem. Odstawił kubek herbaty na bok i okrywając twoje zmarznięte ciało bluzą, mocno przytulił.
Nie da sie opisać tego co wtedy poczułaś. Z jednej strony bałaś się tego co zaraz może się wydarzyć, a z drugiej po prostu nie mogłaś w to uwierzyć. Jeszcze niedawno całowałaś na dobranoc wyklejone plakatami drzwi szafy, a teraz stoisz pod sceną wtulona w niego jak gdyby nigdy nic.
-Boże, to nie może być prawda.
-Dlaczego ?-usłyszałaś za sobą zachrypnięty, a zarazem delikatny głos. Zdziwiona odwróciłaś się i stanęłaś twarzą w twarz z Liamem. Odstawił kubek herbaty na bok i okrywając twoje zmarznięte ciało bluzą, mocno przytulił.
Nie da sie opisać tego co wtedy poczułaś. Z jednej strony bałaś się tego co zaraz może się wydarzyć, a z drugiej po prostu nie mogłaś w to uwierzyć. Jeszcze niedawno całowałaś na dobranoc wyklejone plakatami drzwi szafy, a teraz stoisz pod sceną wtulona w niego jak gdyby nigdy nic.
czwartek, 18 października 2012
#1 Harry
Muzyka: <KLIK>_________________________________________________
Siedzisz na kanapie i czujesz jak po twojej twarzy spływają strumienie
łez. Przez otwarte okno wpada zimne powietrze, które chłodzi twoje
drobne ciało. Chciałabyś okryć się kocem, ale tak właściwie w tym
momencie nie jest to dla ciebie istotne. Co chwila zerkasz na leżące tuz
pod twoim nosem zdjęcia…Zdjęcia, na których dokładnie widać
obściskującego się z wytapetowana blondynką chłopaka. Widząc to
wszystko, twoje serce zwalnia. Dlaczego akurat dzisiaj…?! Walentynki-
dzień miłości, dzień par. Byłaś pewna, ze ten wieczór zbliży cie do
bruneta, który przez brak czasu dla was oddala się wielkimi krokami.
Często dochodzi między wami do kłótni, ale fakt, że wolny czas poświęca
na…w tym momencie przełykasz głośno ślinę krztusząc się łzami, których
nabywa.
Wiadomości pojawia się coraz więcej, dokładnie tak samo jak ilości nieodebranych połączeń…od Stylesa. Drżącą dłonią wyciągasz z kurtki papierosa, wypalasz go. Jednego, trzeciego, idziesz na całość. W pokoju unosi się smród tytoniu. Ty czujesz się jednak w nim jak żywa, tak jakbyś dzięki nim nabrała siły. Nagle słyszysz pukanie do drzwi. Twoje serce zabiło szybciej, jednak bez zmiany patrzysz się w rozrzucane po stole fotografie.
-Możemy w końcu porozmawiać ?! Powiedz przynajmniej czy nic ci nie jest, odezwij się błagam- słysząc jego ciepły głos, zalewasz się łzami jeszcze bardziej. Brunet szarpie klamką, próbując dostać się do środka. Po dźwięku brzęczących kluczy, słyszysz otwierające się drzwi. Chłopak wbiega do salonu, krztusząc się mocnym smrodem papierosów- Znowu ?! Co ja ci takiego zrobiłem, że nie dasz sobie nic wytłumaczyć ?!- ty nie odpowiadasz, słowa chłopaka wydaja się dla ciebie puste i nie warte nic- Odezwij się do cholery !- podchodzi do ciebie , szarpiąc delikatnie próbując wyciągnąć z transu. Sięgasz po następnego papierosa, jednak zdenerwowany chłopak wyrywa ci go z rąk tak samo jak resztę.
-Prosił cie ktoś o to…?
-Zachowujesz się jak dziecko !
-Wyjdź- wstajesz i pokazujesz mu palcem drogę wyjścia.
-Przestań się mną bawić, naprawdę mam tego dosyć ! Do cholery, powiedz co się dzieje !
-Mogłabym zapytać o to samo…
-Chcesz wytrącić mnie z równowagi…?
-Idź pociesz się u kogoś innego…
-Co ty pieprzysz ?!- w końcu czujesz, jak ostatnia bariera pęka. Pospiesznie chwytasz leżące na stoliku zdjęcia i rzucasz nimi w chłopaka. Zdziwiony podnosi je i bladnie.
-Ja bawię się tobą ?! Ile to trwa…?! Odpowiedz !
-To nie jest tak jak myślisz…
-W takim razie może wytłumaczysz mi jak !
-Zrozum, ja…
-Wyjdź…
-Nie doszłoby do tego, gdybyś nie zachowywała się tak, jak zachowujesz się teraz !
-Chcesz powiedzieć, że to ja doprowadziłam do tego, ze całujesz się z różnymi laskami ?!
-A moja ?!
-Czyli ja też mogę puszczać się na prawo i lewo dla zabawy ?!
-Przeginasz !- krzyczycie na siebie. Próbujesz się opanować, ale ci to nie wychodzi. Podnosząc głos, w twoich oczach pojawiają się kolejne łzy. Brunet też nie może powstrzymać cisnących się w jego głębokie zielone oczy łzy- Z resztą rób sobie jak chcesz. Udowadniasz ile jesteś warta…NIC !- to był cios poniżej pasa. Poczułaś się tak jakby czas staną. Jedyne co czułaś to unoszący się nadal dym tytoniu.
-Wyjdź.
-Przepraszam, teraz przegiąłem. Przepraszam…
-Wyjdź !
-Posłuchaj, błagam cie. Nie chciałem, błagam…- chłopak próbuje do ciebie podejść, objąć, ale ty odpychasz go od siebie. Wypychasz chłopaka za drzwi i głośno płaczesz. Obsuwając się po drewnianych drzwiach. Chłopak nieustannie puka, krzyczy i błaga. Nie rusza cie to. Podchodzisz do fotografii i patrząc na nie wbiegasz do kuchni. Wyjmujesz z szafki alkohol- wódkę, piwo, drinki, wino, wszystko co wpadnie w twoje dłonie. Zdenerwowana otwierasz wszystkie szafki w poszukiwaniu ostatniej paczki papierosów. Przez przypadek uderzasz noga w kant szafki, krzycząc i czując nieznany ci dotąd ból. Nie wiedziałaś, czy powodem była utrata wartości życia którą był twój ukochany, czy może niechęć do życia.
Otwierasz po kolei wszystkie butelki i upijasz się na dobre. Czując smak zmieszanego alkoholu, czujesz jak powoli kręci ci się w głowie. Chcąc mieć pewność, ze już więcej się nie obudzisz chwytasz po papierosa, którego nie zdążyłaś nawet wypalić. Opadasz na ziemie z hukiem uderzając głową o zimna posadzkę. Zamykasz oczy i odpływasz. Czujesz chłód i smak mocnego alkoholu. Po chwili jednak nie czujesz nic…
Harry słysząc hałas, otwiera drzwi i wbiega do środka. Spanikowany krzyczy i nawołuje cię, ale odpowiedzi nie otrzymuje. Płacze, płacze nawet bardziej niż ty. Ostatnim ratunkiem miała okazać się kuchnia. Wbiega do niej przestraszony i czuje jak jego serce staje. Podbiega do ciebie i delikatnie odgarnia twoje włosy.
-Przestań ! Słyszysz ?! Przestań ! Przepraszam, słyszysz ?! Błagam cie !- drącymi dłońmi gładzi twoja siną twarz i oddaje namiętny, nieodwzajemniony pocałunek. Twoje nieruchome ciało staje się lekkie, jakby wcale go nie było. Brunet unosi cię na ręce i wybiega z domu. Okrywa twoje delikatne ciało bluzą i układa na tylnych siedzeniach samochodu. Dokąd dążył brunet…? Widząc biały budynek, wbiega do niego dalej płacząc i trzymając twoje obezwładnione ciało. Przekraczając progi budynku upada na kolana i płacze. Wszyscy patrzą się na was, szepcząc coś cicho. Podbiegają lekarze, ale Harry nawet na chwilę nie chce wypuścić cię z uścisku. Jego słone łzy spływają po twojej twarzyczce. Powoli otwierasz oczy. Bezsilny chłopak widząc to zaczyna się śmiać i delikatnie cie całować.
-Przepraszam słyszysz ?! Kocham cie ! Przepraszam…!
-Kocham cie Harry…- szepczesz do niego, po czym delikatnie całujesz w czoło. Potem zamykasz oczy, tym razem już na zawsze.
Wiadomości pojawia się coraz więcej, dokładnie tak samo jak ilości nieodebranych połączeń…od Stylesa. Drżącą dłonią wyciągasz z kurtki papierosa, wypalasz go. Jednego, trzeciego, idziesz na całość. W pokoju unosi się smród tytoniu. Ty czujesz się jednak w nim jak żywa, tak jakbyś dzięki nim nabrała siły. Nagle słyszysz pukanie do drzwi. Twoje serce zabiło szybciej, jednak bez zmiany patrzysz się w rozrzucane po stole fotografie.
-Możemy w końcu porozmawiać ?! Powiedz przynajmniej czy nic ci nie jest, odezwij się błagam- słysząc jego ciepły głos, zalewasz się łzami jeszcze bardziej. Brunet szarpie klamką, próbując dostać się do środka. Po dźwięku brzęczących kluczy, słyszysz otwierające się drzwi. Chłopak wbiega do salonu, krztusząc się mocnym smrodem papierosów- Znowu ?! Co ja ci takiego zrobiłem, że nie dasz sobie nic wytłumaczyć ?!- ty nie odpowiadasz, słowa chłopaka wydaja się dla ciebie puste i nie warte nic- Odezwij się do cholery !- podchodzi do ciebie , szarpiąc delikatnie próbując wyciągnąć z transu. Sięgasz po następnego papierosa, jednak zdenerwowany chłopak wyrywa ci go z rąk tak samo jak resztę.
-Prosił cie ktoś o to…?
-Zachowujesz się jak dziecko !
-Wyjdź- wstajesz i pokazujesz mu palcem drogę wyjścia.
-Przestań się mną bawić, naprawdę mam tego dosyć ! Do cholery, powiedz co się dzieje !
-Mogłabym zapytać o to samo…
-Chcesz wytrącić mnie z równowagi…?
-Idź pociesz się u kogoś innego…
-Co ty pieprzysz ?!- w końcu czujesz, jak ostatnia bariera pęka. Pospiesznie chwytasz leżące na stoliku zdjęcia i rzucasz nimi w chłopaka. Zdziwiony podnosi je i bladnie.
-Ja bawię się tobą ?! Ile to trwa…?! Odpowiedz !
-To nie jest tak jak myślisz…
-W takim razie może wytłumaczysz mi jak !
-Zrozum, ja…
-Wyjdź…
-Nie doszłoby do tego, gdybyś nie zachowywała się tak, jak zachowujesz się teraz !
-Chcesz powiedzieć, że to ja doprowadziłam do tego, ze całujesz się z różnymi laskami ?!
-A moja ?!
-Czyli ja też mogę puszczać się na prawo i lewo dla zabawy ?!
-Przeginasz !- krzyczycie na siebie. Próbujesz się opanować, ale ci to nie wychodzi. Podnosząc głos, w twoich oczach pojawiają się kolejne łzy. Brunet też nie może powstrzymać cisnących się w jego głębokie zielone oczy łzy- Z resztą rób sobie jak chcesz. Udowadniasz ile jesteś warta…NIC !- to był cios poniżej pasa. Poczułaś się tak jakby czas staną. Jedyne co czułaś to unoszący się nadal dym tytoniu.
-Wyjdź.
-Przepraszam, teraz przegiąłem. Przepraszam…
-Wyjdź !
-Posłuchaj, błagam cie. Nie chciałem, błagam…- chłopak próbuje do ciebie podejść, objąć, ale ty odpychasz go od siebie. Wypychasz chłopaka za drzwi i głośno płaczesz. Obsuwając się po drewnianych drzwiach. Chłopak nieustannie puka, krzyczy i błaga. Nie rusza cie to. Podchodzisz do fotografii i patrząc na nie wbiegasz do kuchni. Wyjmujesz z szafki alkohol- wódkę, piwo, drinki, wino, wszystko co wpadnie w twoje dłonie. Zdenerwowana otwierasz wszystkie szafki w poszukiwaniu ostatniej paczki papierosów. Przez przypadek uderzasz noga w kant szafki, krzycząc i czując nieznany ci dotąd ból. Nie wiedziałaś, czy powodem była utrata wartości życia którą był twój ukochany, czy może niechęć do życia.
Otwierasz po kolei wszystkie butelki i upijasz się na dobre. Czując smak zmieszanego alkoholu, czujesz jak powoli kręci ci się w głowie. Chcąc mieć pewność, ze już więcej się nie obudzisz chwytasz po papierosa, którego nie zdążyłaś nawet wypalić. Opadasz na ziemie z hukiem uderzając głową o zimna posadzkę. Zamykasz oczy i odpływasz. Czujesz chłód i smak mocnego alkoholu. Po chwili jednak nie czujesz nic…
Harry słysząc hałas, otwiera drzwi i wbiega do środka. Spanikowany krzyczy i nawołuje cię, ale odpowiedzi nie otrzymuje. Płacze, płacze nawet bardziej niż ty. Ostatnim ratunkiem miała okazać się kuchnia. Wbiega do niej przestraszony i czuje jak jego serce staje. Podbiega do ciebie i delikatnie odgarnia twoje włosy.
-Przestań ! Słyszysz ?! Przestań ! Przepraszam, słyszysz ?! Błagam cie !- drącymi dłońmi gładzi twoja siną twarz i oddaje namiętny, nieodwzajemniony pocałunek. Twoje nieruchome ciało staje się lekkie, jakby wcale go nie było. Brunet unosi cię na ręce i wybiega z domu. Okrywa twoje delikatne ciało bluzą i układa na tylnych siedzeniach samochodu. Dokąd dążył brunet…? Widząc biały budynek, wbiega do niego dalej płacząc i trzymając twoje obezwładnione ciało. Przekraczając progi budynku upada na kolana i płacze. Wszyscy patrzą się na was, szepcząc coś cicho. Podbiegają lekarze, ale Harry nawet na chwilę nie chce wypuścić cię z uścisku. Jego słone łzy spływają po twojej twarzyczce. Powoli otwierasz oczy. Bezsilny chłopak widząc to zaczyna się śmiać i delikatnie cie całować.
-Przepraszam słyszysz ?! Kocham cie ! Przepraszam…!
-Kocham cie Harry…- szepczesz do niego, po czym delikatnie całujesz w czoło. Potem zamykasz oczy, tym razem już na zawsze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)