Muzyka: <KLIK>
___________________________________________________
Próbujesz
otworzyć oczy, jednak nie jesteś w stanie. Pierwszy raz codzienna czynność
sprawia ci taki trud. Dookoła panuje cisza, słyszysz jedynie pojedynczy pisk
maszyny stojącej gdzieś niedaleko ciebie. Czujesz chłód, nie możesz przypomnieć
sobie co się stało. Na początku wydaje ci się, że umarłaś, jednak kiedy
słyszysz otwierające się drzwi i głośny płacz kobiety, zdajesz sobie sprawę że
jesteś wśród żywych. Cała ta sytuacja jest dla ciebie dość niezrozumiała.
Kobieta płacze, wręcz krzyczy, próbuje cię obudzić jednak ty nie jesteś wstanie
nawet drgnąć. Nagle nastaje cisza...Wydaje ci się, że jesteś sama jednak jest
inaczej. Nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego, ze towarzyszy ci ktoś
jeszcze...on. Łapie cie za rękę i ciepło całuje w nadgarstek. Mimo, że uścisk
powoli maleje, już wiesz kim jest nieznajomy...Przypomina ci się wszystko,
każdy malutki szczegół, każda sekunda.
Tego
wieczoru jechaliście do domu. Blondyn jak zwykle siedział za kierownicą, zabawiając
cie na różne sposoby. Co chwila głęboko spoglądał w twoje oczy, ciesząc się
nimi. Powoli zaczęło cie to denerwować, dlatego poprosiłaś żeby skupił się na
drodze...Zapewniał cie, że jest dorosły i opanowany. Resztę drogi spędziliście
w ciszy. Chciał to przerwać, popatrzył na ciebie i delikatnie pocałował w
policzek. Potem wszystko się zmieniło. Usłyszałaś głośny pisk opon i wielki
huk. Przez rozbitą szybę przedostawały się zimne krople deszczu chłodzące twoje
ciało. Zanim udzielono wam pomocy, minęło trochę czasu. Chłopak próbował cie
obudzić, moczył twoją koszulkę łzami. Chciałaś mu powiedzieć, ze wszystko jest
w porządku jednak nawet to było dla ciebie wielkim ciężarem.

-Przepraszam...-
szepcze, po czym delikatnie łapie cie za rękę. Nie wypuszcza jej z uścisku,
cały czas patrzysz na niego i uśmiechasz się przez łzy.
-To nie
twoja wina...- nie potrafisz przestać płakać, chcesz wstać, wtulić się w
Horana, który tak naprawdę jest na skraju wytrzymania. Nie martwi się jedynie o
siebie, ale także o ciebie. Boi się, ze zmarnował ci życie, ze to wszystko
przerosło także ciebie. Widzisz to. Nagle zaczyna się dusić, a maszyna jakby
szaleje. Do pokoju wbiega mnóstwo lekarzy, próbujących dać chłopakowi życie.
Mimo, ze umiera, nie odwraca od ciebie wzroku, nie puszcza twojej dłoni. Pisk
maszyny krzywdzi twoje uszy, widok zmrużających się powiek blondyna przyprawia
cie o dreszcze. Jesteś bezradna.
-Zróbcie coś do cholery !- lekarze nie reagują na twoje krzyki. Z rezygnacją zakrywają
twarz chłopaka białym jak ściany prześcieradłem. Odwracasz wzrok i płaczesz. Na
twoich oczach umiera, najbliższa i najważniejsza osoba twojego życia. Był dla
ciebie cenniejszy niż tlen, ważniejszy niż rodzina i przyjaciele. Jego każdy
uśmiech sprawiał, że chciało ci się żyć...wiedziałaś, ze możesz mieć go dla
siebie...
Teraz
nagle odchodzi i nie wróci. Zobaczycie się, ale dopiero za jakiś czas. Mimo, że
nie ma go od paru minut, ty już czujesz jak tęsknota zabija cie od środka.
Odwracasz, się...Nie chcesz na niego patrzeć, a raczej na jego obezwładnione
ciało.
Próbujesz
się uspokoić, jednak kiepsko ci to idzie. Słyszysz otwierające się drzwi. Przed
twoimi oczami staje brunet...Styles. Uśmiecha się do ciebie, jednak jego
napuchnięta twarz od płaczu, zdradziła nawet chłopaka. Dalej nie patrząc na
Horana, drżącą ręką sięgasz do jego łóżka. Chwytasz jego chłodną, siną dłoń i
nie puszczasz. Nie zamierzasz.
Jezu... Ale... Ma... matko boska... OLKA KURWA... Płaczę po prostu... Wiesz dlaczego...? Bo kocham Nialla nad życie i... :c
OdpowiedzUsuń